
Jej spalone zwłoki znalazł przypadkowy przechodzień sześć lat temu na terenie parku w Powsinie. Tliły się jeszcze. Zostały jednak rozpoznane. To była Jolanta Brzeska.
Śledztwo na początku szło w kierunku udowodnienia tezy, iż Jolanta Brzeska popełniła samobójstwo poprzez samospalenie. Później jednak prokuratura wycofała się z tego twierdzenia i uznała, że zmarła padła ofiara zabójstwa. Jednak z powodu nie wykrycia sprawców postępowanie zostało umorzone.
Wydawało się, że jest to w tym aspekcie koniec sprawy. Jednak protesty społeczne, zwłaszcza tych, którzy znali dobrze Jolantę Brzeską z jej publicznej działalności, spowodowały, że sprawa ostała przekazana do prokuratury w Gdańsku celem ponownej analizy zebranych dowodów.
Dziś natomiast, 1 marca 2017 r. o godz. 17, między ulicami Iwicką, Sielecką i Zakrzewską, niedaleko domu, w którym mieszkała, na tyłach liceum im. Cervantesa, odbyło się uroczyste otwarcie skweru jej imienia.
W czasie tej uroczystości przypomniano, że patronka tego miejsca była symbolem walki o prawa lokatorów. Niosła pomoc tym, którym groziła eksmisja. Miała osobiste doświadczenie z tym związane, bo przez wiele lat toczyła nierówną walkę z właścicielem kamienicy, gdzie mieszkała. Wniosek o nazwanie skweru jej imieniem podpisało ponad 200 mieszkańców okolicznych domów, pisząc w nim, że „zginęła tak, jak żyła. A żyła, walcząc o prawo i godność człowieka”. Była współzałożycielką i aktywistką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów walczącego z dziką reprywatyzacją w stolicy.
Fot. Wikipedia
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie