
Karmi już wprawdzie od dwóch miesięcy, ale dopiero teraz rozkręcił się na dobre. Mokotowski Bar Mleczny położony jest przy Puławskiej obok Filmoteki Narodowej i wieży, z której codziennie rozbrzmiewa Marsz Mokotowa.
Powstał z marzeń właściciela, który nie chce ujawniać swojego nazwiska, ale zwierza się, że o posiadaniu baru mlecznego marzył od maleńkości, od czasu, kiedy ojciec prowadził go na lody Bambino do baru Podhalańskiego lub do Janosika. I tak mu to weszło w krew, że odwiedzał (i odwiedza) bary mleczne w każdym mieście, do którego zawita.
Wprawdzie - jak mówi - lata już nie te, kręgosłup nawala, ale ta pasja mleczna trzyma go przy życiu. Doświadczenie w gastronomii ma, bo prowadzi dwie szkolne stołówki. I umiejętności także. Bar jest bowiem zawsze pełny. Specjalność: knedle ze śliwkami. Ale my polecamy dodatkowo grochówkę i fasolkę po bretońsku. Razem 10,90 zł.
Otwarty jest od ósmej rano, a zamykany około osiemnastej lub później, jak goście dopisują. Na śniadanie można zjeść zupę mleczną z makaronem lub ryżem (2,75 zł), jajecznicę na maśle (3,60 zł), twarożek ze szczypiorkiem (4,20 zł). Od rana są też zupy: pomidorowa i rosół z makaronem (2,50 zł). A od dwunastej, kiedy zaczyna się największy ruch, kuchnia serwuje juz obiady: ruskie z mizerią lub buraczkami (6-7 zł), mielone, de volaille, karkówka z ziemniakami i surówką (od 11 do 15 zł).
- Wszystkie produktu mam świeże - mówi właściciel. - Nie uznaję mrożonek, ersatzów, sztucznych przypraw.
Wszystko przetestowaliśmy w sporej grupie, więc wiemy: jest smacznie i naprawde zdrowo. No i tanio. A gośćmi baru, których witają w środku wielkie plansze z kadrami z filmów “Gangsterz i Filantropi” Edwarda Skórzewskiego (1962 r.), “Inspekcja Pana Anatola” Jana Rybkowskiego (1959 r.) i “Tadka Niejadka” Janiny Hartwig (1957 r.), są hipsterzy, urzędnicy korporacji, pracownicy fizyczni, emeryci i renciści oraz młodzież studencka i szkolna, którzy nie tylko oszczędności tu przychodzą, ale i dla… smaku tutejszych potraw.
Na właściciela, który - jak mówiliśmy - nie chce podawać swoich personaliów, klienci już zaczynaja mówić Pan Anatol. I to się poniekąd zgadza, bo lubi On ten film bardzo. Ale bary mleczne też - podkreśla na odchodne. (pw)
Fot. tasteaway.pl, yelp.pl, dziendobrymokotow.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko to prawda. Najlepszy bar mleczny w Warszawie. Konsumenci głosują nogami - tam jest zawsze kolejka (i oby tak było zawsze!). Kazimierz