
Ma 36 lat i nazywa się Rafał Ś. Tam, gdzie mieszka, u nas, na Mokotowie, wszyscy go w okolicy znają jako spokojnego i cichego obywatela. A tymczasem, gdy zmrok zapada, a w gardle jest trochę więcej promili, wstępuje w niego bestia: bije, poniewiera i grozi zabójstwem.
Policjanci, kiedy znaleźli się w miejscu, które wskazali im sąsiedzi, zobaczyli sponiewieraną (to dobre słowo) konkubinę Rafała Ś., która zeznała, że już nie jeden raz była bita i znieważana w sposób słowny i czynny. Dla funkcjonariuszy widok mieszkania i znajdujących się tam osób jednoznacznie świadczył o tym, że mają do czynienia z agresywnym facetem, który – jak się napije – to puszczają mu psychiczne hamulce. Zresztą nawet w ich obecności wykazywał się niepohamowanym charakterem. Mundurowi musieli go więc powstrzymać, stosując areszt tymczasowy. Sąd przedłużył go do trzech miesięcy. Co mu grozi? 5 lat więzienia. Przejął się tym? Jak wytrzeźwiał na dobre, to zaczął myśleć… Ale to nic nie znaczy.
Jak twierdzi psycholog Jadwiga Soleska, osobowości psychopatyczne, a z taką mamy prawdopodobnie w tym wypadku do czynienia, reagują wyrzutami sumienia zaraz po otrzeźwieniu, ale w jakiś czas potem – kiedy po rozmaitych przeprosinach i pokajaniach wracają do łask – znowu powtarzają swoje zachowania.
- Agresja po alkoholu – mówi dr Soleska - to dość typowa reakcja psychopatów, którzy niczego się w życiu społecznym nie uczą. Więc albo muszą przestać pić, albo trzeba się od nich trzymać z daleka. Rada prosta i życiowa. Mówię to tym zainteresowanym, zwłaszcza kobietom, których miłość jest w jakimś sensie ślepa, że jeśli chcą takie zachowania przebaczać, to niech nauczą się z tym żyć, albo niech takiego partnera trzymają na smyczy, próbując różnych perswazji i terapii… Ale mam złą wiadomość dla takich związków: psychopaci są rzadko wyuczalni. (km)
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To nie psychopata, tylko zwykły prymityw. Wielu takich niestety mamy za sąsiadów. Dla nas wręcz potulni i cisi, ale w czterech ścianach szaleją....
Zgadzam się, Piotrze. Obcych ludzi, sąsiadów tacy boją się, bo wiedzą, że sąsiad lub obcy nie będzie zastanawiał się, tylko zadzwoni po policję i nie będzie bawił się w przyjmowanie przeprosin. Za to w swoich czterech kątach taki prymityw sponiewiera żonę i dzieci, uważając, w wielu przypadkach, niestety, słusznie, że rodzina nic podobnego nie zrobi. A potem ludzie duże oczy robią, jak dojdzie do jakiejś domowej tragedii. Bo z reguły też tak się kończy.