
Wielokrotnie pisaliśmy na tym portalu, przy okazji osiągnięć mokotowskiej policji w zatrzymywaniu wszelkiej maści złoczyńców, o tzw. pracy operacyjnej. Składa się na nią też wysiłek tych, którzy na Malczewskiego siedzą w sieci.
Oto krótki, ponoć prawdziwy, wyimek z ich pracy, ale jakże charakterystyczny. Policjant namierzył „gościa”, „gość” się z początku nie zorientował, a jak zakumał o co chodzi, to dał chodu. A oni go i tak namierzyli.
- Słuchaj, ja teraz jestem wyjechany z miasta, ale jak wrócę, to możemy się spotkać i pogadać; w ogóle to skąd jesteś?
- Z Mokotowa jestem.
- Od kogo? Z tego Mokotowa? Skąd z tego Mokotowa?
- Jak od kogo?
- Od kogo z tego Mokotowa, skąd z tego Mokotowa?
- Jak skąd, k…, z komendy na Malczewskiego!
- (...) Dobra, nara.
A jak się to zakończyło? Pamiętacie gościa, który sprzedawał kradzione przez internet? To wtedy tak szło podobno.
Ale bez względu, jak jest naprawdę, mało kumaci złoczyńcy internetowi sądzą, że są w sieci anonimowi. Otóż nie, Drogie Laleczki… Siedzi sobie Policjancik w kapciach na Malczewskiego i – jak złowi – to bezlitośnie nakłuwa. A potem już wpadają Operacyjni – bez kapci!
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie