Donald Tusk po 8-godzinnym przesłuchaniu: - Planowanie mojej kariery pozostawiam Kaczyńskiemu

Zakończyło się przesłuchanie Donalda Tuska w Prokuraturze Krajowej. Wyszedł po 8 godzinach "rozmów" z prokuratorami na zaimprowizowaną konferencję prasową. I oto co powiedział:

- Dziękuję za wsparcie. Ono wiele dla mnie znaczy. To nie są łatwe chwile - wielogodzinne, powtarzające się przesłuchania. Jedną rzecz jednak skomentuję. Powiedzieliście mi, że Kaczyński stwierdził, że ja "mam się czego bać". Otóż... nie mam się czego bać, nie przestraszy mnie prezes PiS. Kontekst polityczny - co do tego nie mam wątpliwości. Nie mam nic do prokuratorów, którzy zadają mi pytania. Wykonują swoje obowiązki. Jednak wydarzenia polityczne nie zostawiają wątpliwości. Dla rządzących wymiar sprawiedliwości ma być narzędziem wobec ludzi, którzy nie podobają się władzy.

- Chcę jednak powiedzieć jasno: nikt nie wydawał zakazu otwierania trumien. Mówimy tu o procedurach, które są takie same, jak w 2010 r. Tragedii smoleńskiej nie można wykorzystywać jako młota na opozycję. Nie mogę wykluczyć żadnego scenariusza. To jakaś wielka namiętność, której przedmiotem jest atak na mnie. Liczę się ze wszystkimi możliwościami. (...) Samo przesłuchanie przebiegało w miłej atmosferze. Nie biją, nie. Jeszcze nie…

Pytany o własną polityczna karierę tak odpowiadał:

- Planowanie mojej kariery na kilka lat zostawiam Jarosławowi Kaczyńskiemu. Wszystko jest możliwe, ja w tej chwili nie planuję powrotu do polskiej polityki. Nie skończyła się jeszcze moja kadencja w UE.

No i wreszcie pytanie o Puszczę. I odpowiedź:

- Jeśli chodzi o Puszczę, to ręce się trzęsą. Drzewa są bezbronne - sprawa dotyczy drzew, nie ludzi, ale to jest też nasza przyszłość. Z nadzwyczajną arogancją odrzuca się decyzje trybunałów europejskich, to jest groźne. Pachnie mi to wstępem do ogłoszenia, że Polsce UE nie jest potrzebna, a UE Polska. Byłby to jeden z najbardziej groźnych momentów w historii Polski.