Reklama

Gdzie zwykle jada w niedzielę Sylwia Chutnik, pisarka? W „Mozaice”!

„Mozaika” to jest kultowe miejsce, rodem z PRL. Sylwia Chutnik nie tylko tam jada, ale – jak sama mówi – „żre i pije”. Gdzie jest „Mozaika”? Na Puławskiej 53.

Kim jest Sylwia Chutnik? Przede wszystkim pisarką, laureatką nagród Nike i „Polityki”, autorką książek „Kieszonkowy atlas kobiet” (2009), „Cwaniara” (2013) i „W krainie czarów” (2015). Ponadto: kulturoznawczynią, działaczką społeczną i feministką. I jeszcze dawczynią szpiku kostnego. Fajna babka, która mieszka na Mokotowie.

Czym jest „Mozaika”? Restauracją. Czynną od 38 lat. Część wnętrza jest praktycznie jak za komuny: fotele, lampy, stoły, krzesła, plafony. Dwa lata temu miała remont i choć jest przestronniej i jaśniej, to klimat został. Co ciekawe, ciągną tu nie tylko emeryci i renciści, dobrze pamiętający ją z czasów socjalistycznej świetności, ale także młodsi (np. Sylwia Chutnik, rocznik 1979) i bardzo młodzi (ci urodzeni pod koniec lat 90.). Bo – co tu dużo gadać – w „Mozaice” jest klimat tamtych lat i klimat tworzony dzisiaj.

Są tu serwowane – znane od pokoleń – wątróbka drobiowa z ziemniakami, pierogi z cielęciną z okrasą z cebuli, pierogi ruskie ze szczypiorem i kwaśną śmietaną, bitki wołowe, pielmieni na maśle. Ale też są przysmaki współczesne: gnocchi nadziewane kozim serem i truflami, penne z krewetkami, pieczony w soli okoń morski, grillowane dorada i sandacz, a wszystko to z koktajlowymi pomidorkami, kiedyś w socjalizmie uchodzącymi za burżuazyjną fanaberię.

A właścicielem „Mozaiki” nie jest już Polak, lecz Turek – Hivzo Erik.

Turek Hivzo – jak sądzi Sylwia Chutnik – jest dobrym kontynuatorem tradycji „Mozaiki”, bo wyczuwa i współczesne trendy gastronomii, i potrzeby nostalgiczne klientów. Stąd, choć zarządził (i słusznie!) totalny remont, to zadbał o klimat tradycji. I ma tego efekty: w weekendy są tu komplety. Bo są tradycyjne (od wielu lat) dancingi, muzykę serwuje ten sam didżej, a ludzie… ci sami i nie ci sami. Sylwii Chutnik nie można bowiem posądzić, że w latach PRL chadzała tutaj, bo miała wówczas kilka lat. A dziś przychodzi. Dlaczego? Ot, może klimat miejsca zależy od tkwiącego w nim DUCHA, bez względu na to z jakich czasów pochodzi.

I ja tam byłem, miód i wino piłem. I Sylwię Chutnik widziałem, choć Ona mnie nie.

WOJCIECH MARCICKI

Fot. example.pl

 

 

 

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do