
Na Mokotowie, jak w całej Warszawie, grypa zaczyna dawać o sobie znać. Jak mówią lekarze, smog też ma w tym swój udział. Osłabiony układ odpornościowy, podrażnione drogi oddechowe, osłabione płuca…
Od początku lutego w Warszawie zachorowało na grypę ok. 10 tys. osób, z czego prawdopodobnie 1000 w naszej dzielnicy. Dane są szacunkowe, lecz dość możliwe, bo w przychodniach na Chełmskiej, Iwickiej czy Madalińskiego (zaglądaliśmy) – pacjentów sporo. Przyjmowani są nie od razu, muszą czekać. Ci, którzy natychmiast po zachorowaniu położyli krzyżyk na państwowej służbie zdrowia, w ogóle tam nie zaglądają. Nawet nie dzwonią lub rezygnują po kilku próbach, gdy telefon rejestracji jest zajęty. A jest zajęty non-stop.
Pomnóżmy więc liczbę zachorowań przez trzy. Tak mówią obeznani z problemem urzędnicy i lekarze. Na Mokotowie uzyskamy wówczas liczbę 3000. To jak na ok. 220 tys. mieszkańców tylko niecałe 1,5 proc. Ale biorąc pod uwagę to, że grypa nie jest chorobą obojętną dla otoczenia, trzeba to pomnożyć przez 5-10, bo tyle kontaktów dziennie ma każdy chory. Z tego wynika, że stykających się z chorymi jest 15-30 tysięcy, że co dziesiąty może się zarazić… A są wśród nich i dzieci, i osoby starsze, najbardziej narażone na infekcję… Może więc zachorować w najbliższym czasie dodatkowo od 1500 do 3000 Przy niedomagającej służbie zdrowia i niedoskonałym domowym leczeniu nagle może się okazać, że zaczynają się początki epidemii, bo tę ogłasza się w momencie, gdy zaczyna chorować ok. 20 proc. populacji. Nie ma więc jeszcze na Mokotowie alarmu, ale stan krytyczny już jest.
Czym się grypa objawia?
Zaczyna się tak… Nagle pojawiają się dreszcze, bóle mięśni i stawów, głowy i gardła, kaszel, katar, czasem wymioty i biegunka, a także (u ok. 88 proc.) gorączka. W większości przypadków choroba przebiega w miarę łagodnie, ustępuje samoistnie po 5-7 dniach, ale jest nie tak mały margines (ok. 15 proc.) powikłań pogrypowych, dotyczących uszu, płuc, serca, mózgu. Grypa sezonowa – taka jak w tej chwili – przynosi też śmiertelność na poziomie 1-5 osób na 1000 chorujących, przy czym ponad 90 proc. zgonów dotyczy osób po 60 r.ż. Reszta to głównie dzieci poniżej dwóch lat.
Co się zaleca?
Zostać w domu, odpoczywać, pić dużo płynów, najlepiej wody niegazowanej, może być z kranu, w temperaturze pokojowej, stosować niesterydowe środki przeciwzapalne (np. paracetamol, ibuprofen, naproksen). Antybiotyki nie skutkują. Oczywiście najlepiej dostać się do lekarza, który przepisze ew. leki antywirusowe (np. oseltamivir, zanamivir), ale to może być marzenie ściętej głowy. Wówczas trzeba pamiętać, że u dzieci poniżej 16 r.ż. nie należy stosować salicylanów, lecz poić je „wynalazkami” babć – herbatą z miodem, naparem z mięty, rumianku, szałwii, geranium, dziewanny, kozieradka, anyżku. No i warto kąpać się codziennie z udziałem ziół lub olejków eterycznych, zawierających składniki przeciwbakteryjne i antywirusowe – z eukaliptusa, sosny, świerku, jałowca, geranium lub lawendy. To udrożni drogi oddechowe i zmniejszy przekrwienie śluzówki nosa, złagodzi kaszel..
Rada jest więc prosta: nie masz dostępu do NFZ – patrz wyżej.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie