
Najpierw był dzik. Jeden z kierowców MZA swoim działaniem ochronił dzika, który zaplątał się na ul. Sobieskiego pomiędzy autami. Teraz drugi – jak podaje jeden z kolegów z zajezdni na Woronicza – zatrzymał jadącą slalomem kobietę za kierownicą.
Kierowca jest z linii 218, która zatrzymuje się na przystankach Mordoru. Było około godz. 18, kiedy zauważył dziwnie zachowujący się samochód. Kierowca z cała pewnością nie mógł być w pełni władz umysłowych, bo poruszał się po jezdni zygzakiem. A tutaj tłumy ludzi wysypujących się z biurowców na przystanki. Auto jechało bez świateł, widać było dużą bezwolność kierującego. W końcu skręcił nagle w prawo i przydzwonił o krawężnik – opowiada kierowca.
A ponieważ zaczęło być groźnie, zatrzymał autobus i odbiegł do auta, które zatrzymało się na tym krawężniku. Za kierownicą siedziała pijana kobieta, co można było od razu wyczuć. Pomógł jej wysiąść z samochodu i nawet bez specjalnego oporu doprowadził do autobusu. Następnie wezwał policję. Policja zaś kazała dmuchać w alkomat, który wykazał 0,8 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Samochód zabezpieczono, a ona sama została przewieziona na komisariat.
Jeśli zaś chodzi o dzika, to – niestety – jego obrażenia były tak duże, że został uśpiony. Ale w niczym to nie umniejsza znaczenia postawy pierwszego kierowcy, który zajął się poranionym zwierzęciem tak, jak wymaga tego po prostu ludzki odruch.
Fot. MZA
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie