Kontr pas na Dąbrowskiego

Kontr pas na Dąbrowskiego od momentu powstania budzi sporo negatywnych emocji zarówno wśród kierowców, jak i samych rowerzystów. Zasada działania kontr pasa dla rowerów, jest w miarę prosta, co nie oznacza, że do końca logiczna. Na ulicy jednokierunkowej po oznaczonym kolorem czerwonym pasie mają poruszać się rowerzyści, jadąc w kierunku przeciwnym do samochodów. Myśl przewodnia konstruktorów takiego rozwiązania było, aby rowerzyści dobrze widzieli jadący z przeciwka samochód i odwrotnie. I może wszystko by było jako tako, gdyby rowerzyści stosowali się do tego przepisu i poruszali się zgodnie z zasadami ruchu drogowego. Niestety tak nie jest. Tylko niewielka część rowerzystów korzysta z pasa a znaczna większość, wybiera jednak znacznie bezpieczniejsze rozwiązanie, jakim jest chodnik dla pieszych. Dzieje się tak między innymi dlatego, że część kontr pasa zajęta jest przez wystające samochody zaparkowane wzdłuż ulicy Dąbrowskiego. Wyjeżdżając tyłem z parkingu, aby dostać się na ulicę, muszą przeciąć pas dla rowerów. Rowerzysta ma pierwszeństwo a kierowca, mało co widzi i awanturka gotowa. Na rogu ulic Dąbrowskiego i Kraushara na pasie dla rowerów ustawiony został znak stop. Rowerzysta powinien bezwzględnie zatrzymać się i dopiero po upewnieniu się, że nic nie jedzie pojechać dalej. W tym miejscu rowerzyści nie tylko wymuszają pierwszeństwo, powodując niebezpieczne sytuacje, ale również często dochodzi do spięć z prawidłowo jadącymi kierowcami. Na zdjęciach w galerii można zobaczyć jak bezmyślni rodzice, puścili przodem kilkuletniego rowerzystę. Nie ma się co dziwić, że ani malec, ani dorośli nie zatrzymali się przed znakiem. Jest to jeden z wielu przykładów, że nie da się zmieniać ulic i ruchu przy pomocy białej i czerwonej farby. Jest to półśrodek, dzięki któremu można zaoszczędzić pieniądze niestety o poprawie bezpieczeństwa, nie ma co marzyć.
 

CZYTAJ RÓWNIEŻ: