
To zdarzenie miało miejsce na Różanej niedaleko Kazimierzowskiej. Matka dziecka, do którego zostało wezwane pogotowie ratunkowe, uderzyła w karetkę swoim samochodem terenowym i… zaczęła się kłócić!
Jak się okazało, matka była poza domem i spieszyła się z powrotem, bo dostała sygnał od męża, że z dzieckiem jest niedobrze. W nerwach potrąciła karetkę. Ponieważ obowiązujące w takich sytuacjach procedury wymagają od ratowników wezwania policji i drugiej karetki, zrobili to. Rodzice jednak zarzucili im, że zarysowana karetka jest ważniejsze niż zdrowie ich dziecka. Wywiązała się awantura, w której głównym bohaterem był ojciec. Na szczęście druga karetka przyjechała w miarę szybko i chore dziecko razem z matką pojechało do szpitala. Ojciec i załoga pierwszej karetki wyjaśniali w tym czasie całe zajście policjantom, którzy też przybyli na miejsce.
Jak się dowiadujemy, procedury postępowania w sytuacji kolizji karetki z innym pojazdem, wymagają wezwania drugiego ambulansu i czekania na policję. A jak stan pacjenta jest taki, że wymaga natychmiastowej interwencji w szpitalu? Tu rodzi się problem, którego nikt kompetentnie w kierownictwie PR wyjaśnić nie potrafi. Robi to dla nas – anonimowo – jeden z doświadczonych ratowników medycznych: - Wtedy się nie patrzy na procedury. Jeśli karetka może jechać, nikt z ratowników nie jest ranny, to się jedzie. I potem ma się przechlapane: protokoły, zeznania, czasem upomnienia… Ale człowiek żyje!
A co z procedurami? Może trzeba je zmienić?
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nikt w tym tej całej nagonce nie powie w jakim stanie było dziecko. Bo to straszne pogotowie....... Kazali czekać 20min a rodzice czekali ile zamiast iść do przychodni? Bo karetka pewnie będzie szybciej
Czasem opadają na ręce jak się czyta coś takiego