
Nasz stały czytelnik i korespondent z mokotowskiej ulicy Karczocha, Dariusz Sz., donosi pilnie z Krakowa: „Prezydent miał znowu wypadek w swojej limuzynie”.
To prawda, limuzyna z Andrzejem Dudą, wjeżdżając na most Powstańców Śląskich z ul. Starowiślnej, najechała na przegrodę oddzielającą pasy ruchu od torowiska tramwajowego i… zawisła na niej, nie mogąc jechać dalej.
Oświadczenie w sprawie kolizji prezydenckiej limuzyny wydała Służba Ochrony Państwa. Czytamy w nim, że „podczas przejazdu kolumny Służby Ochrony Państwa przez centrum Krakowa, samochód główny najechał na tzw. separator oddzielający pas jezdni, w wyniku czego komputer pokładowy zaczął wskazywać obniżenie poziomu powietrza w przednim prawym kole. (…) Ze względów bezpieczeństwa niezwłocznie podjęto decyzję o wykorzystaniu dodatkowego samochodu poruszającego się w kolumnie, którym kontynuowano podróż do m. Bochnia. Samochód, w którym została uszkodzona opona, samodzielnie dojechał do miejsca kontroli technicznej. Służba Ochrony Państwa zapewniła samochód zastępczy, w związku z wyżej wymienionym zdarzeniem. Nadmieniam, że poziom bezpieczeństwa osób ochranianych nie został obniżony oraz program wizyty nie uległ zmianie” - informuje mł. chor. SOP Anna Gdula-Bomba, rzecznik prasowa SOP.
Nasz korespondent z ul. Karczocha pisze od siebie, że nikomu nic się nie stało. Wszystko natomiast odbywało się w obecności nielicznych gapiów, którzy – jak to w Krakowie, a może i na Mokotowie – komentowali to w sposób dość jednoznaczny. Przytaczać nie będziemy, choć korespondent nasz przytacza…
Na zdjęciach:
1. Prezydent wysiada, smutny chyba?
2. Przegroda, która uniemożliwiła... Niewielka jakaś...
Fot. Maciej Kulczyński/PAP, PKK/Tomasz/Fb
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie