
Mokotowscy policjanci zanotowali na swoim koncie kolejny sukces w likwidacji szajek złodziei samochodów. Spektakularne zaś jest to, że likwidując „dziuplę” pod Warszawą, znaleźli zdemontowaną toyotę, o której kradzieży właściciele nie mieli pojęcia.
W jednej z miejscowości powiatu wołomińskiego mokotowscy kryminalni zorganizowali zasadzkę, podejrzewając, że tam właśnie trafiają samochody skradzione na terenie Warszawy.
Policjanci ustalili, że do tzw. dziupli przyprowadzane były głównie pojazdy japońskich marek, a następnie demontowane na części w pobliskim garażu. Po wejściu na posesję funkcjonariusze znaleźli częściowo zdemontowaną toyotę yaris o wartości 51 000 złotych.
Samochód został skradziony dzień wcześniej z ulicy Międzyborskiej. Właściciele pojazdu nie wiedzieli, że ich auto zostało skradzione. Dowiedzieli się o tym dopiero od policjantów, którzy zadzwonili do nich i powiedzieli, że odzyskali skradziona toyotę.
Ponadto za garażem i w pomieszczeniu gospodarczym policjanci znaleźli 3 karoserie samochodów z wyciętymi polami vin oraz dużą ilość różnych części samochodowych owiniętych folią i gotowych do wysyłki.
W związku z tą sprawą policjanci zatrzymali 33-letniego Pawła P. Mężczyzna usłyszał już zarzut paserstwa za co kodeks karny przewiduje do 5 lat pozbawienia wolności.
Fot. Policja
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie