
Ta historia jest jak z gangsterskiego filmu. Na chodniku przy pizzerii, od strony Kazimierzowskiej, stał zaparkowany samochód z żółtym kogutem. Czyli jakieś służby miejskie. Pani Sylwia Miniewska-Ornoch zwróciła uwagę, że zastawiają cały chodnik, a po drugiej stronie są dwa miejsca parkingowe. I… zaczął się pościg!
- Jak odeszłam – opowiada pani Sylwia – wzięłam telefon i do aplikacji 19115 chciałam wysłać ich zdjęcie. Ale samochód ruszył na mnie i nie zdążyłam wysłać, bo dresiarz podbiegł, wyrwał mi telefon i rąbnął nim o beton. Przeżyłam szok. Ekran telefonu został zbity, ale telefon może robić zdjęcia. Jak go podniosłam, nie mogłam go uruchomić. Byłam ciekawa czy nie jest uszkodzona szufladka na karty pamięci. W domu wyjęłam ją i kartę T-Mobile. Na szczęście zdjęcia z mojego telefonu przenoszą się na chmurę Google, więc dzięki temu mam to zdjęcie. To jest mój dowód na to zajście. A ja będę spłacać ten mój telefon A5 przez dwa lata, choć już nie nadaje się do użytku.
Jak można zareagować na tę opowieść? Szukamy po prostu świadków zajścia, bo wydarzył się akt rozboju prawdopodobnie w wykonaniu pracowników jakichś służb miejskich. Policji służymy zdjęciem z widocznym numerem rejestracyjnym samochodu…
Fot. Sylwia Nelli Miniewska-Ornoch
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie