
Stało się to przed godz. 11 przed południem dzisiaj – 26 sierpnia br. Lecący z nurtem Wisły paralotniarz spadł do rzeki, niedaleko Mostu Poniatowskiego.
Na szczęście, jednostki ratownicze stołecznego WOPR szybko znalazły się na miejscu, tak samo zresztą jak policja rzeczna. Wspólnymi siłami wyratowano pechowego „lotnika” i przetransportowano do szpitala. W czasie przenoszenia go do karetki Pogotowia Ratunkowego był przytomny. Jego życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo.
- Jeśli ktoś z paralotniarzy wybiera się latać nad Warszawą – skomentował to Andrzej Matecki, doświadczony pilot paralotni – to rzeczywiście niech lepiej lata wzdłuż rzeki, bo wtedy awaryjne lądowanie jest naprawdę bezpieczniejsze niż nad dachami gęsto zaludnionych osiedli. A w ogóle – dodał – latanie nad miastami to lekka paranoja i niepotrzebne ryzyko. Nic tak bowiem nie urzeka, jak polska przyroda pozbawiona nadmiernej ingerencji człowieka. Chociaż Wisła, trzeba przyznać, jest z góry niezwykle urokliwa…
Fot. WOPR
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Jednostka WOPR dotarła na miejsce 20 min po policji. Nie ma to jak propaganda. Trochę przyzwoitości WOPR by się przydało.