
Kilka dni temu przygodę, która mogła skończyć się nieciekawie, przeżył siedmioletni chłopiec. Zgubiono go...w autobusie 501.
Zgłoszenie dotarło do strażników miejskich około godziny 16.00. Okazało się, że siedmioletni chłopiec sam przebywał w autobusie 501, kierującym się w stronę ulicy Dolnej na Mokotowie. Kiedy funkcjonariusze dojeżdżali do pojazdu, zobaczyli malucha, który przesiadał się do autobusu linii 172. Ponieważ autobus już ruszył, strażnicy podjęli interwencję na najbliższym przystanku.
Zestresowany maluch nie potrafił wyjaśnić, dokąd jedzie. Strażnicy poprosili, by wysiadł z autobusu. Chłopiec podał swoje dane i miejsce zamieszkania. Żeby nie zmarzł, funkcjonariusze zaprosili 7-latka do radiowozu. Małoletni wyjaśnił, że był z mamą w Łazienkach, ale się zgubił. Nie wie, jak długo szukał mamy, ale w końcu postanowił pojechać do domu na Mokotowie. Przesiadał się dwa razy, ale się pogubił i wtedy zjawili się strażnicy.
Funkcjonariusze przewieźli chłopca pod podany przez niego adres, ale nikogo tam nie zastali. Rozpytano sąsiadów o kontakt do opiekunów dziecka, ale nikt nie znał numeru telefonu do jego matki. Dzięki „łańcuszkowi ludzi dobrej woli” udało się ustalić numer telefonu do babci chłopca. Ta jednak nie odbierała telefonu.
Gdy kilkanaście minut później chłopiec był badany w karetce, do strażników podeszła zdenerwowana kobieta i zapytała, czy nie widzieli przypadkiem jej syna, który zaginął półtorej godziny wcześniej. Kobieta okazała się matką chłopca.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie