
Spadające elementy tynku to w Warszawie dosyć powszechne zjawisko, które również często występuje na Mokotowie. Budowniczowie wielu przedwojennych kamienic doskonale przewidzieli to zjawisko mogące wystąpić w przyszłości i znaleźli na nie bardzo dobrą metodę. Po prostu nie kładli tynków na zewnętrzne ściany posesji. Sama cegła też może ładnie wygląda i aby się o tym przekonać, wystarczy przejść się na róg ulic Willowej i Chocimskiej gdzie znajduje się piękna kamienica, której fasady nie są pokryte tynkiem. W obecnych czasach wszystkie problemy z tynkiem i to tym wewnętrznym, jak i zewnętrznym zostały rozwiązane poprzez dodawanie do wapna składników chemicznych zapobiegających pękaniu i odpadaniu tynków.
Niestety w czasach budowy, jak i odbudowy mokotowskich kamienic techniki te były nieznane lub zbyt drogie, aby stosować je w praktyce. Wapno użyte do mieszaniny, z której powstaje tynk, powinno być należycie przygotowane i nazywało się to lasowaniem wapna. Już w momencie kopania wykopu pod fundamenty do specjalnego dołu wsypywano tak zwane palone wapno i zalewano wodą a czynność, nazywano gaszeniem wapna. Nie wchodząc w szczegóły techniczne gaszone wapno, miało lepsze właściwości. Jeśli ta czynność została wykonana mało starannie to po położeniu tynków po jakimś czasie, pojawiał się margiel, czyli takie pęcherze i purchle i tynk po prostu odpadał. Jaka jest przyczyna odpadającego tynku na ulicy Olesińskie trudno stwierdzić. Odpadający tynk, jak i tabliczki z tą informacją mają też dobrą stronę. Tak zwani graficiarze nie będą zbliżać się z farbą w sprayu do ściany, chyba że chcą zarobić w głowę spadającym z wysokości sporym kawałkiem tynku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie