
Około pół roku temu warszawski ratusz wysłał w świat sygnał, że rozpoczyna nierówną i długą wojnę z wandalami niszczącymi elewacje budynków, malując na nich przy pomocy farby w sprayu tak zwane graffiti. Bohomazy te nie mają nic wspólnego ze sztuką, wyglądają fatalnie i nie da się ukryć, że jedynym celem tych domorosłych artystów jest trwałe niszczenie cudzej własności. Najczęściej działają pod wpływem narkotyków a najgorsze w całym procederze, jest to, że czują się całkowicie bezkarni, ponieważ wiedzą, że złapanie ich na gorącym uczynku graniczy z cudem. Nawet jak zostaną ujęci i wykroczenie zostanie im udowodnione to kara za ten czyn, jest niska ze względu na małą szkodliwość społeczną a ewentualne wyegzekwowanie zwrotu kosztów przed sądem cywilnym, trwa często latami a odzyskanie kosztów, również jest wątpliwe.
Wandale nie mają żadnych świętości i niszczą zarówno prywatne posesje, jak i te będące własnością miasta, czyli nas wszystkich. Ich łupem stają się nawet zabytki. Po pół roku od rozpoczęcia działań przez warszawski ratusz nie widać żadnych realnych skutków. Ostatnio Zarząd Dróg Miejskich zapowiedział czyszczenie z graffiti koszy na śmieci znajdujących się przy stołecznych ulicach. Niestety to trochę za mało a sytuacja z graffiti na Mokotowie staje się coraz bardziej tragiczna. Nawet nie został oszczędzony Pałac Szustra, a okoliczne ulice nie wyglądają o wiele lepiej. Wandale potrafią nawet dostać się na dachy kamienic. Nic nie wskazuje na to, aby warszawski ratusz zrobił coś z tym problemem i wszystko na to wskazuje, że mieszkańcy będą musieli wziąć sprawy w swoje ręce. Stanie się to na wiosnę w czasie wyborów do samorządu, kiedy będzie można wybrać bardziej kompetentną i stanowczą władzę.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Dlaczego u dentysty o tym, czy dany przypadek jest łatwy czy trudny i o dalszym sposobie leczenia nie decyduje recepcjonistka czy technik dentystyczny, ale lekarz stomatolog? Dlaczego u dentysty nie może być tak jak u notariusza?