w galeriach i hipermarketach też tętni życie - trzeba to nowe po prostu pozytywnie przetwarzać...w zimę na zakupy hipermarket jest zdecydowanie lepszy...na mrozie to się nawet nie chce gadać:)))
nie, nie dajcie spokój już z tymi bazarami - siedliskiem brudu i syfffu. Bazar nigdy nie zastąpi ładnej galerii handlowej, lub ładnie poukładanej i sformatowanej sieci sklepów ...
ja lubię bazary - tam jest przede wszystkim lepszy warzywniak. W hipermarketach warzywa i owoce nie nadają się do jedzenia. Mięso też zdecydowanie lepiej kupowac gdzie indziej. Znam soisko na bazarku pod Halą Marymoncką, gdzie kobieta sprzedaje supernowe torebki, które spokojnie mogą konkurować z firmowymi. Bazarek w przeciwieństwie do hipermarketów może nas zaskoczyć.
Bazarki sa fajne. NP. Na Wałbrzyskiej idziesz po mięso do jednego z lokali a tam 5 osób do obsługi, jedna z nich to babcia, która żyje w matrixie i nie ogarnia nic dookoła ale na pomoc leci syn i pyta co podać ja mówię 0,5kg mięska a on wali 1,2kg sznyclów ki i bez pytania pakuje. Po takich wizytach masz gwarancję że nie zabraknie ci mięsa w lodówce.
w galeriach i hipermarketach też tętni życie - trzeba to nowe po prostu pozytywnie przetwarzać...w zimę na zakupy hipermarket jest zdecydowanie lepszy...na mrozie to się nawet nie chce gadać:)))
nie, nie dajcie spokój już z tymi bazarami - siedliskiem brudu i syfffu. Bazar nigdy nie zastąpi ładnej galerii handlowej, lub ładnie poukładanej i sformatowanej sieci sklepów ...
ja lubię bazary - tam jest przede wszystkim lepszy warzywniak. W hipermarketach warzywa i owoce nie nadają się do jedzenia. Mięso też zdecydowanie lepiej kupowac gdzie indziej.
Znam soisko na bazarku pod Halą Marymoncką, gdzie kobieta sprzedaje supernowe torebki, które spokojnie mogą konkurować z firmowymi. Bazarek w przeciwieństwie do hipermarketów może nas zaskoczyć.
Bazarki sa fajne. NP. Na Wałbrzyskiej idziesz po mięso do jednego z lokali a tam 5 osób do obsługi, jedna z nich to babcia, która żyje w matrixie i nie ogarnia nic dookoła ale na pomoc leci syn i pyta co podać ja mówię 0,5kg mięska a on wali 1,2kg sznyclów ki i bez pytania pakuje. Po takich wizytach masz gwarancję że nie zabraknie ci mięsa w lodówce.