Reklama

Drugie życie Uniwersusa u zbiegu ulic Gagarina i Balwederskiej. Koniec epoki książki?

Powstał w 1980 r., kiedy socjalizm chylił się już ostatecznie ku upadkowi. Na półkach w sklepach coraz częściej królował ocet. A tu… inny świat. Modernistyczna bryła, a w środku – na kilku poziomach – regały pełne książek. W te smutne dni został otwarty Uniwersus.

Było na tych półkach wszystko: powieści, zbiory wierszy, encyklopedie, słowniki, albumy. Bestsellery z całego świata. Ot, taki polski socjalistyczny paradoks. Żądni dobrego słowa warszawiacy wchodzili tu prawie jak do świątyni. Od progu witał ich już intensywny zapach zadrukowanego papieru – charakterystyczna ekstatyczna woń dobrych księgarni.

Warszawiacy kochający książki potrafili spędzić w Uniwersusie kilka godzin, wertując zdejmowane z półek woluminy. Przyjeżdżali też bibliofile z całej Polski, bo tu można też było dostać praktycznie wszystko, co się w Polsce wówczas ukazywało. Ta księgarnia Domu Książki była prawdziwą oazą słowa pisanego.

Z czasem księgarnia podupadła, jak wiele przybytków kulturalnych PRL. Budynek został przekształcony w biurowiec, pojawiły się nawet plany wyburzenia go i postawienia w tym miejscu 55-metrowego wieżowca. Na szczęście, został wpisany przez warszawski ratusz na listę obiektów godnych zachowania. Ale książka już do niego nie wróciła, choć miejsca kultury w Uniwersusie broni Teatr Scena Współczesna i inne teatry przyjeżdżające tu na gościnne występy. Ale książki żal…

Na tej nostalgicznej kanwie Czarek Meszyński w Salonie 24 pisze tak: „Wielkopowierzchniowe księgarnie próbują bogatą swą ofertą przyciągnąć czytelników. Wielorakość podaży na rynku książki jest ogromna. Światowe nowości ukazują się w naszym kraju nieomal w tym samym czasie co w Europie i Stanach. Szkopuł tylko w tym, że Polacy przestali czytać, odwrócili się od stron zapełnionych drobną czcionką na rzecz pisma obrazkowego i multimedialnego. Ponad połowa nie czyta nawet krótkich tekstów, nie tylko książek – raport Biblioteki Narodowej. Zaledwie 12 proc. Polaków czyta więcej niż sześć książek rocznie, tj. więcej niż ½ książki miesięcznie. Czyżby w najbliżej przyszłości duże księgarnie miały podzielić smutny los Universusu? Signum temporis”. Niestety, chyba tak…

Fot. PAWEŁ MAŁACZEWSKI

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    gość 2017-08-24 18:31:13

    Pamiętam tę świątynię słowa. Tylko... mieściła się przy ul. Belwederskiej a nie Balwederskiej. :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    [email protected] 2017-08-24 23:51:25

    Sorry, literówka! Dzięki. Poprawione!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do