
W kamienicy przy ul. Kazimierzowskiej 11 mieszkają w dużej części cudzoziemcy, którzy zostali zaatakowani przez grupę 15-latków uzbrojonych w paralizatory.
Jak zeznają świadkowie, „ci smarkacze” przeskoczyli najpierw dość wysokie ogrodzenie, a potem pokonali domofon i dostali się na klatkę schodową. Tam wydzierali się głośno, a słowo „k…a” było powtarzane wielokrotnie. Wśród napadniętych byli mieszkańcy ruskojęzyczni, a także o azjatyckiej i arabskiej urodzie. Pierwsza myśl: zajście na tle rasowym. „Pogromnik” – jak powiedział jeden ze świadków.
Całe zajście nie trwało zbyt długo, bo policja przyjechała w kilka minut po zawiadomieniu jej przez zarządcę hostelu. Na jej widok napastnicy dali nogę, chowając się w bramach i na podwórkach sąsiednich posesji.
Czy było to zajście na tle rasowym?
Kierownik hostelu twierdzi, że nie, była to jedynie sprzeczka sąsiedzka i nie ma zamiaru składać żadnego zawiadomienia na policję. Sam podobno udał się do sprawców zajścia i ma doprowadzić do wyjaśnień i przeprosin obu stron. A jest co wyjaśniać? Według niego tak. Bo mieszkańcy hostelu częstokroć zachowują się bardzo głośno, zwłaszcza w czasie zbiorowych imprez. Tak podobno było w dzień napadu.
Jak informuje policja, do tej pory nie wpłynęło żadne zawiadomienie w tej sprawie.
Fot. Student House
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie