
Skandal to to może nie jest, ale zawód dla mokotowian pełen. Ogłoszony w czerwcu zeszłego roku konkurs na rewitalizację stadionu Warszawianki okazał się zabawą towarzyską. Nic z nagrodzonego projektu – póki co – nie zostanie zrealizowane.
Na nagrody złożyli się sami uczestnicy konkursu, wpłacając przy zgłoszeniu odpowiednie vadium. Zwycięzca otrzymał 3,5 tys. euro, a cała pula nagród wynosiła 5 tys. Jury było zacne, bo uczestniczyli w nim np. Bogna Świątkowska z fundacji Bęc Zmiana, Maria Schirmer z wydziału architektury mokotowskiego urzędu czy Tomasz Fudala z muzeum. Konkurs zaś organizowany był przez platformę Ctrl+Space we współpracy ze Stowarzyszeniem Okolska, Stowarzyszeniem Masław (projekt „Tu Było Tu Stało”) i Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie pod honorowym patronatem Burmistrza Dzielnicy Mokotów. Interesujących praz napłynęło kilka, a wygrał projekt warszawskiej pracowni Centrala współpracującej z fundacją Skwer Sportów Miejskich. Zakłada on utworzenie na stadionie tras biegowych, miejsc na pikniki rodzinno-towarzyskie oraz ukształtowanie odpowiednich enklaw zieleni, która rozrosła się tu w sposób niekontrolowany.
Tylko że co z tego? Organizatorzy na temat realizacji przedsięwzięcia wypowiadają się dość enigmatycznie, że będą pracować, ale – jak się okazuje – proza życia jest iście warszawska. Sprawa własności gruntu pod stadion jest do tej pory niewyjaśniona. Klub wcale nie jest pewien czy będzie właścicielem gruntu, czy w ogóle ma prawo do użytkowania tego miejsca, czy przez lata nie działał półlegalnie… Sąd się zastanawia, stadion się sypie, a warszawiacy czekają.
Warszawianka została zaprojektowana w 1954 r. przez zespół architektów z ASP - Jerzego Sołtana, Zbigniewa Ihnatowicza, Wojciecha Fangora i Lecha Tomaszewskiego. Opowiadając o tym zamyśle ich przyjaciel Oskar Hansen mówił, iż jest to „poetycko-przestrzenny wykład o Ziemi, o możliwości koegzystencji Natury i Działalności Człowieka”. Mówił o przestrzennym dialogu ziemi, zieleni i betonu, który integrował tu widza z krajobrazem miasta.
Wszystko to jednak z czasem stawało się daleką poetycką przenośnią, ponieważ rzeźby w skarpie pokryła dzika roślinność, budynki sportowe zaczęły się sypać, a dolina Wisły, która komponowała się twórczo ze stadionem została przesłonięta wysokimi blokami. No i tyle…
Mokotów nie ma szczęścia do swoich stadionów. Po Gwardii i Skrze przedstawiamy tu los Warszawianki, niegdyś fajnego stadionu, dziś prawie ruiny…(sp)
Fot. iceis.pl, varsoviaest.pl, sadrzeczy.pl, cargocllective.pl
Zobacz też:
http://imokotow.pl/artykul/stadion-skry-tez/108090
http://imokotow.pl/artykul/stadion-gwardii-warszawa/107616
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie