
Z Arturem Górskim, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na posła RP, rozmawia Marcin Wójcik
Panie pośle czy dwie debaty poniedziałkowa i wtorkowa były kluczowe w tej kampanii oraz czy i na ile mogły zmienić preferencje wyborców?
- Te debaty nie wpłyną zasadniczo na ostateczny wynik wyborów. Nie byliśmy świadkami jakiejś przełomowej sytuacji czy ewidentnego błędu którejś ze stron. Niewątpliwie sztabowcy PO liczyli, że Ewa Kopacz, korzystając ze swego doświadczenia szefa rządu i dzięki posiadanej wiedzy znokautuje naszą kandydatkę Beatę Szydło. Nic takiego nie miało miejsca. Powiem więcej, Pani Szydło miała bardzo dojrzałe wystąpienia, świadczące o tym, że jest politykiem coraz większego formatu i będzie godnym premierem. W tym sensie PiS wygrał z PO te debaty.
Czy to była debata rzeczywiście o sprawach istotnych dla Polski?
- Forma debaty przed mediami nie pozwala na rozwinięcie skrzydeł, na głębszą merytorykę. W czasie minuty nie da się zadowalająco powiedzieć o sprawach istotnych dla Polski. To z konieczności musiały być wyrwane kwestie, potraktowane ogólnikowo, hasłowo, a sama konwencja debaty telewizyjnej sprawiała, że była to de facto publicystyka programowa. Zresztą prowadzący byli dobrani nieobiektywnie, sami znani bezrefleksyjni krytycy PiS. Sposób prowadzenia przez nich debat także budzi wiele zastrzeżeń.
Czy apelami premier Kopacz udało się odbudować koalicję strachu przeciwko PiS?
- Pani premier poszerzyła znacząco swój język agresji i paletę strachu. Słyszymy od dawna, z grozi Polsce rasizm, faszyzm, podsłuchy i pogrzebanie demokracji. Ostatnio PO z Ewą Kopacz na czele przejęła od lewicy argument, że pod rządami PiS grozi Polsce państwo wyznaniowe, konfesyjne, bez wolności i możliwości wyboru. Niewątpliwie pójście PO w retorykę antykościelną jest budowaniem koalicji strachu z lewicą i zarazem zapowiedzią przyszłej koalicji, którą bym raczej nazwał koalicją interesów.
O czym Pana zdaniem świadczą przepychanki przed debatą, jakie miały miejsce przed gmachem TVP?
- Mamy niewątpliwie do czynienia z prowokacjami. Najpierw kontrola policji w autobusie wyborczym, teraz blokada młodych sympatyków PiS przed wejściem na debatę. I co jest charakterystyczne politycy PO oświadczyli w obu przypadkach, że winna jest PiS i to zapewne były prowokacje PiS-u, a dziennikarze tę narrację natychmiast podchwycili. To stara metoda PO: kłamią, a nam zarzucają kłamstwa, są agresywni, a nam zarzucają agresję, są nieuczciwi, a starają się ludziom wmówić, że to PiS jest nieuczciwy. PO to jedna wielka manipulacja ludźmi. Dobrze, że coraz więcej osób myśli samodzielnie i coraz częściej dostrzega obłudę PO.
Telewizja publiczna staje się sztabem Platformy?
- Sztab to za dużo powiedziane. Media publiczne i prywatne, tzw. media mainstreamowe pełnią rolę usługową i wykonawczą wobec ośrodka politycznego PO. Ale też chcą z własnej woli i inicjatywy wspierać obecną ekipę, z którą są gospodarczo i politycznie ułożone, gdyż coraz bardziej boją się zwycięstwa PiS i naszych reform, które przywrócą porządek rzeczy i uczciwość relacji. Proszę zwrócić uwagę, że debaty zorganizowały trzy główne media prorządowe, uniemożliwiając przyłączenie się do tego projektu innych, niezależnych mediów. To była próba narzucenia monopolu przekazu, a później dodatkowe ukształtowanie poglądów widzów przez subiektywny dobór ekspertów, którzy zgodnym chórem dyskredytowali panią Beatę Szydło, choć brakło im rzeczywistych argumentów na rzecz Ewy Kopacz. I media publiczne wpisały się w tę partyjną, platformerską robotę.
Czy Platforma próbuje merytoryczną debatę przenieść na płaszczyznę napięć i prowokacji?
- Niewątpliwie jest to metoda działania PO: konfrontacja i prowokacja. Chcą pokazać nas jako obóz skrajny, kłótliwy, nieodpowiedzialny, straszą w przypadku realizacji naszego programu bankructwem państwa, drugą Grecją, do której sami o mało nie doprowadzili. Tu nie ma debaty merytorycznej, bo w rządzie PO króluje bylejakość i prowizorka, i oni doskonale wiedzą, że tzw. sukcesy rządu PO są przeważnie pozorne, powierzchowne, lub obarczone dużymi kosztami społecznymi. Szczególnie chcą nas wpychać w spory światopoglądowe, które budzą największe emocje wśród ludzi i siebie na tle naszego "radykalizmu" pokazują jako ludzi tolerancyjnych, umiarkowanych i solidarnych z potrzebującymi. Do tego zmierza także rozgrywka PO wokół imigrantów, która ma demaskować naszą "antyeuropejskość". To ma absorbować umysły ludzi i odwrócić ich uwagę od faktycznych zaniedbań rządu PO-PSL.
Czy krytyka Ewy Kopacz przez Grzegorza Schetynę może wietrzyć rychły koniec jej przywództwa w Platformie?
- Sytuacja ta pokazuje niewątpliwie ambicje Schetyny, który jest typowym watażką PO, ale nikim więcej. A z drugiej strony odsłania słabość Ewy Kopacz, którą wyniósł do władzy w partii Donald Tusk i bez jego poparcia długo nie przetrwa. Przegrana PO w wyborach będzie gwoździem do trumny jej politycznego losu, gdyż przez tych wiele miesięcy nie potrafiła we własnej partii ani zdobyć autorytetu i posłuchu, ani zbudować silnej frakcji ze swoich zwolenników, poza kilkoma przyjaciółeczkami, które foruje w rządzie i partii. Proszę zwrócić uwagę, że Barbara Nowacka powiedziała wyraźnie: jest możliwa koalicja lewicy z PO, ale z innym premierem niż Ewa Kopacz. Tym premierem ma być Grzegorz Schetyna, znany ze swoich sympatii dla lewicy. Cała układanka, alternatywna dla rządów PiS, jest coraz bardziej wyrazista.
Dziękuję za rozmowę
Artur Górski - /ur. 30.01.1970/ - polityk, członek Prawa i Sprawiedliwości, wykładowca akademicki, publicysta, poseł na sejm V, VI i VII kadencji,
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie