
Nie udało się, bo zaczął tonąć. Na szczęście zauważyli go policjanci z Komisariatu Rzecznego i wyłowili ledwie żywego.
Po co o odz. 6.40 rano wskoczył do rzeki i chciał przepłynąć na drugi brzeg? Założył się z kolegami, tak samo wstawionymi jak on. Po zbadaniu go alkomatem i lekkim przywróceniu do żywych, na dalszą kurację wylądował w Izbie Wytrzeźwień, przewieziony przez pogotowie ratunkowe.
Ma 40 lat. Wyjęty z Wisły, był wychłodzony i skrajnie zmęczony. Gdyby nie patrol policji, który akurat patrolował odcinek rzeki na wysokości Mokotowa, „pacjent” z pewnością by utonął. Miejsce jest zresztą znane z utonięć, i to, niestety, z powody głupoty i wódeczki.
Fot. Policja
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie