Reklama

Pobili Egipcjanina, bo wyprosił pijanego kolegę z lokalu, teraz mają sprawę karną. Na Mokotowie.

Nazywa się Mohamed Reda Abdelaal Hasan. Pracuje na Mokotowie w lokalu przy al. Wilanowskiej. Gdzie? Nie powiemy, bo on nie chce, żeby upowszechniło się, że tam biją uchodźców. Rozpoczął się proces karny.

Oskarżony, niejaki Adam K., zdrowo się wstawił i zaczął rozrabiać. Mohamed był wtedy w lokalu sam. Wulgarne „wycieczki” pod swoim adresem przez chwile lekceważył, ale kiedy przybrały na sile, wyprosił po prostu awanturnika z knajpy. I myślał, że to koniec. Niestety, to był dopiero początek…

Mokotowski pijak wrócił za chwilę, a z nim kilka osób. I bez zbędnych „formalności” przystąpili do bicia Araba. Na wszelkie możliwe sposoby i we wszelki możliwy sposób. Przy okazji demolowali lokal. Dopiero kiedy Egipcjanin otrząsnął się w z pierwszego szoku i chwycił będący pod ręką długi nóż, którym ranił jednego z napastników, nagle spokornieli i tak samo nagle ulotnili się z lokalu. Ale to nie był koniec jego gehenny. Przez wiele następnych dni otrzymywał rozliczne pogróżki. W końcu zmienił pracę, bo ciągle pojawiał się ktoś, kto podsuwał mu różne podejrzenia. Nie chciałem problemów – mówi - bałem się. Jestem w Polsce od 2009 r., to była chyba pierwsza taka trudna sytuacja, jaka spotkała mnie w tym kraju”.

Mokotowski awanturnik w mokotowskim sądzie przyznał się do winy, powiedział, że jest mu wstyd, zapewnił, że nie jest rasistą, a wszystko przez ten alkohol, Wysoki Sądzie. Ba, nawet przeprosił Mohameda. Inni oskarżeni, którzy stawili się w sądzie, mówili mniej więcej to samo. Poza jednym, który nie przyznał się do winy (w sądzie był), twierdząc, że czynnie zapobiegał bójce, i drugim (w sądzie go nie było), który nie wiadomo co będzie opowiadał, ale też się nie przyznaje.

Dwóch obrońców pijaka (obecnych w sądzie) zadeklarowało dobrowolne poddanie się karze. Tymczasem mecenas Piotr Witaszek, który jest pełnomocnikiem Mohameda, uważa, że czyn oskarżonych był z gruntu chuligański, więc wyklucza to możliwość warunkowego zawieszenia kary.

A Mohamed? On nie traci wiary, bo spotkał w ciągu swojego 8-letniego pobytu w Polsce tylu wspaniałych Polaków, że… zostanie u nas. Będzie tylko bardziej uważał. Ale żadna nerwica mu się nie rozwinie, bo przeszedł już w życiu tyle, że ten incydent da się… przeżyć. (kp)

Fot. PAP

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do