
Rozkopana, pozbawiona torów tramwajowych, ze skróconymi trasami komunikacji miejskiej, objazdami, korkami i ludzką wściekłością – taki jest obraz ulicy Marynarskiej w centrum Mordoru. I nie wiadomo kiedy to się skończy...
Dlaczego niewiele się dzieje? Bo firma Intercor nie może dogadać się z inżynierami ruchu, bo Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych od lipca nie mogą podpisać umowy z dawnym RWE, czyli dzisiejszym Innogy na rekonstrukcję sieci energetycznej. To zaś uniemożliwia inne prace, związane z przenoszeniem wszelkich instalacji, głównie zaś rur z ciepłą wodą. Nie ma też odpowiedniej umowy z Generalną Dyrekcją Dróg i Autostrad, co powoduje, że prace w rejonie węzła z trasa ekspresową też się nie mogą zacząć… Itd., itp.
Kto zawinił? Rzecz chyba jeść dość jasna: urzędnicy każdej ze stron tego ambarasu, którzy nie przygotowali po prostu na czas odpowiedniej dokumentacji, a zaczęli rozgrzebywać Mordor z niewiadomych powodów w wielkim pośpiechu. Pytani „dlaczego?” zwalają wszystko na byłego już wiceprezydenta Warszawy Jacka Wojciechowicza, któremu podobno bardzo zależało na szybkim rozpoczęciu prac, tak bardzo, że nie słuchał racjonalnych argumentów. On zaś mówi, że wszystko przebiegało zgodnie ze sztuką.
No i tak… Właściwie dyskusja kto tu zawinił nie ma specjalnego sensu. Ktoś tu powinien tupnąć nogą i zebrać do kupy wszystkich zainteresowanych, żeby przy jednym stole uzgodnili wszystko, co trzeba. Jak nam się jednak wydaje, w ratuszu bardziej teraz myślą o politycznych rozgrywkach, niż o realnych działaniach. A Mordor w Mordorze trwa w najlepsze! (p)
Fot. tvn24
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie