Reklama

Sadyba: okrutna zbrodnia na 86-letnim mężczyźnie ukarana dożywociem, po raz pierwszy dla kobiety

Monika A., razem ze swoim znajomym Grzegorzem R., w mieszkaniu na Sadybie, ponad dwa lata temu, poderżnęła gardło 86-letniemu mężczyźnie, co z premedytacją zaplanowała – żeby zawłaszczyć jego mieszkania w centrum stolicy przy pomocy sfałszowanych aktów notarialnych.

Morderstwo zostało dokonane, ale plan się nie udał. Sąd Apelacyjny utrzymał w mocy wyroki poprzednich instancji. Ona została ukarana dożywociem (to pierwszy w Polsce wyrok dla kobiety), on odsiedzi 25 lat. Sąd odrzucił apelację obrońców z uwagi na „motywację zasługującą na szczególne potępienie”. Oboje zostali pozbawieni praw publicznych na 10 lat.

Zbrodnię zaplanowała 33-letnia Monika A.

To matka 9-letniego syna, kobieta z wyższym wykształceniem (zarządzanie przedsiębiorstwami zintegrowanej Europy), była bibliotekarka, strażniczka więzienna, księgowa, o wysokim ilorazie inteligencji. Ale – jak sam napisała w swoim liście, co sąd przytoczył, uzasadniając wyrok, zła jestem głównie na siebie, bo pod postacią słodkiej dziewczyny i namiętnej kobiety zawsze krył się okrutny demon, który tylko czeka aby zaatakować i wbić swoje kły w szyję potencjalnych ofiar”.

Ten demon kazał jej zaplanować tę zbrodnię. A że zdawała sobie sprawę, iż nie jest w stanie dokonać jej sama, zwróciła się o pomoc do 22-letniego Grzegorza R. I on się zgodził. Sąd nie był w stanie dociec, kto właściwie poderżnął gardło ofierze, bo oboje zrzucali winę na siebie, ale stwierdził na pewno: oboje byli w czasie zbrodni w mieszkaniu, oboje brali w niej udział, oboje zacierali ślady. Ona natomiast całym tym morderczym przedsięwzięciem kierowała.

Zamordowany 86-letni Aleksander P. zginął w maju 2014 r. w mieszkaniu, które Monika A. specjalnie wynajęła do tego celu na Sadybie. Jak go tam zwabiła, nie wiadomo, ale to sprawa wtórna. Cel był wiadomy: zamordować i przejąć mieszkania denata.

Po morderstwie zacierali ślady

Malowali poplamione krwią ściany odpowiednią farbą kryjącą, a zwłoki upchnęli w walizce kupionej już po tym czynie. Następnie pojechali z nią pod Płońsk, gdzie ciało zakopali. Po kilku tygodniach skazana postanowiła ciało odkopać, przewieźć w inne miejsce i spalić. Sama teraz nie wie dlaczego poprosiła o pomoc Olę, dziewczynę Grzegorza R., która miała wtedy 15 lat. Już po wszystkim, nie  mogąc sobie poradzić z tym okrutnym doświadczeniem, nastolatka opowiedziała o swoim przeżyciu siostrze, zresztą przyjaciółce Moniki A., a ona przekazała to swojemu narzeczonemu – policjantowi w Nowym Dworze Mazowieckim. I tak rzecz się wydała. Prawie dwa miesiące po zbrodni rozpoczęło się śledztwo. Dopiero wtedy, bo Aleksandra P. nikt nie szukał. Żył samotnie, nie miał rodziny.

Przygotowania do zbrodni

Do zbrodni i ewentualnych następstw majątkowych „przedsiębiorcza” kobieta czynu przygotowywała się dość starannie. Wiedziała, że przejąć majątek zamordowanego można będzie tylko przy pomocy aktu notarialnego. Próbowała więc przez kilka miesięcy podrabiać jego  podpis, a poza tym poszukiwała uległego notariusza, który – za usługi seksualne – poświadczyłby nieprawdę. Znalazła nawet kandydata, kusząc go swoimi możliwościami erotycznymi. Planowała też nagranie z ukrytej kamery, które miało jej pomóc, gdyby uwiedziony rejent nie zechciał wywiązać się z łóżkowej obietnicy. Znalazła też kandydata. Ale on – po sms-owej korespondencji – nie spotkał się jednak z zabójczynią, a jego tożsamości policja nie ustaliła.

W czasie ogłaszania wyroku, oskarżonych i ostatecznie prawomocnie skazanych na sali rozpraw nie było. Jak to przyjęli? Trudno zgadnąć. Sędzia ogłaszający wyrok podkreślał, że są to kary surowe, ale sprawiedliwe. Może w ten sposób – mówił – oskarżeni zrozumieją ogrom zła, jaki wyrządzili. Przy okazji – konkludował – sprawa ta pokazuje do czego prowadzi ludzka chciwość.

Wyrok jest prawomocny. (mn)

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do