
Mieszkańcy osiedli przy Wołoskiej i Domaniewskiej, w okolicy Galerii Mokotów, od 15 lat skarżą się na nieustający hałas, który zwłaszcza nocą powoduje wibracje i drżenia murów.
Winnego szukają wszyscy cierpiący z tego powodu. W 2002 r. jeden z mieszkańców wytypował jako źródło hałasu urządzenia wentylacyjne na dachu Galerii Mokotów. Prosił wówczas starostę „o dokonanie pomiaru hałasu i wibracji, przenikających do środowiska w wyniku eksploatacji budynku Galerii”.
Pomiary zostały dokonane dwukrotnie – w dwa i trzy lata później – przez Miejskie Laboratorium Chemiczne. Ówczesny właściciel Galerii, Rodamco sp. z o. o., został zobowiązany do „ekologicznego przeglądu oddziaływania Galerii na środowisko”. Przegląd wykonano. Efekt? W pięć lat od złożenia wniosku przez obywatela z Domaniewskiej oraz w kolejnych latach, aż do roku 2011, badania wykazywały przekroczenia dopuszczalnego poziomu hałasu albo też nie wykazywały. Tymczasem obywatele cierpieli nadal i się odwoływali. Samorządowe Kolegium Odwoławcze wydawało kolejne zalecenia, a spółka się dostosowywała. I tak w kółko. Źródło hałasu pozostawało nieznane.
W końcu ratusz postanowił zmierzyć hałas na samej Wołoskiej, no bo jednak od Galerii do Domaniewskiej jest troszkę dystansu, a Wołoska – ciurkiem – przebiega obok. No i z analizy wyszło, że to najprawdopodobniej ta ulica jest sprawcą bezsennych nocy wielu lokatorów osiedli przy Domaniewskiej. Ale… jak temu przeciwdziałać? Ekrany akustyczne? To by stworzyło wiele innych problemów, z tzw. gettem mikroklimatycznym włącznie. I dopiero by było…
No, to przy poszerzaniu Wołoskiej zastosowano na niej cichy asfalt. Rzekomo cichy, bo w rok później okazało się, że nim nie jest.
- Badania wykazały przekroczenia w różnej skali (w zależności od miejsca pomiaru), które oscylują w granicach, o których mowa w raporcie oddziaływania na środowisko – tak to podsumował dla tvn24 Paweł Olek z zespołu prasowego Zarządu Dróg Miejskich. I dodał, że w raporcie, który był podstawą wydania decyzji środowiskowej, przewidywano - w pierwszych latach po oddaniu inwestycji - przekroczenia o około 3 decybele.
Szczegółów jednak nie chciał podać, zasłaniając się, że ich nie ma i dopiero musi zdobyć. Nie zdobył, czemu się nawet trudno dziwić, bo po co? Remont Marynarskiej i przebicie Woronicza do Żwirki i Wigury z całą pewnością zwiększy ruch pojazdów w tej okolicy. Tzw. cichy asfalt nie zdaje egzaminu, ekrany akustyczne są kiepskim rozwiązaniem, więc… Drogowcy chcą zmusić kierowców do wolniejszej jazdy, bo przekraczanie dozwolonych limitów (zwłaszcza w nocy) jest poważnym źródłem hałasów, i proponują tam… fotoradary!
- Przyjdzie się chyba wyprowadzić z tego miejsca – mówi jeden z protestujących mieszkańców, Jaromir Błędowski. – Fotoradary nabiją kasę ratuszowi, ale nam hałasu nie ubędzie. Przecież wiemy, w jakim państwie żyjemy…
I tak – naprawdę – dyskusja z fazy, jak przeciwdziałać hałasowi na Wołoskiej obok Galerii Mokotów, przeszła w fazę dyskusji o fotoradarach: kto ma decydować, za czyje pieniądze, ile stanowisk, w jakim czasie, a w ogóle to trzeba wystąpić do Unii o dofinansowanie.
I co? – Wiemy, w jakim kraju żyjemy – powtórzmy słowa pana Jaromira, który dodaje zupełnie nie konspiracyjnie: - Powszechna spychologia, gówniarzeria doszła do władzy…
No comments.
Fot. wikipedia.pl
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
na cybertnetyki (osiedle moduo) jak w zegarku o północy rozlega się hałas startujących wentylatorów (chyba z pobliskiego biurowca) które kręcą się przez całą noc, paskudny metaliczny klekot przedostaje się do mieszkania nawet przy zamkniętych oknach - dziki wschód - zero norm.