Reklama

Tor Łyżwiarski Stegny nie ma ochoty na siebie zarabiać, a czeka na pieniądze

Taka jest prawda, taka, jak w czwartek (5 stycznia br.), kiedy to postanowiliśmy odwiedzić Tor Łyżwiarski Stegny w związku z ubolewaniem jego władz, że znowu nie dostały obiecanej dotacji na dach.

Wchodzimy. Żadnej ochrony. Nikt nas nie zatrzymuje, na dodatek nikt nie żąda od nas kupienia biletu. Podchodzimy do szatni. Jak byk stoi: „Szatnia płatna”. A nikt od nas nie chce żadnych pieniędzy.

Na lodowisku smętnie dość porusza się kilka osób, ale bez entuzjazmu, który wielokrotnie już tu widzieliśmy. Nad taflą – bez dachu – unosi się aura niemocy i tumiwisizmu. Jedno jest pewne: nikt tu nie chciał w czwartek, 5 stycznia br., cokolwiek zarobić. A powinien: wypożyczenie łyżew – 6 zł za godzinę, za każdą następną 3 zł; wypożyczenie kasku – 5 zł; szatnia – 2 zł; ostrzenie łyżew 10 zł. Ale… nikt niczego nie chciał wypożyczać, nie mówiąc już o ostrzeniu.

Jak sądzę (sam sądzę, bo nie było z kim pogadać), objawy wszechogarniającego marazmu biorą się stąd, że ratusz zamiast 163,5 mln zł na dach i modernizację toru dał jeno 19,5 mln zł. Niby sporo kasy, a tak naprawdę to nie wiadomo co z tym zrobić, bo na wszystko za mało. A może po prostu – mamy taki „głupi” pomysł – wydać trochę na lepszą promocję toru, posadzić kasjerów i… zarabiać dodatkowo, nie czekając na zmiłowanie się budżetu Warszawy… Głupie? Chyba nie. Zarabiać zawsze warto, zwłaszcza jak się ma na czym, nawet bez dachu! A innych lodowisk na Mokotowie - nie ma! (pw)

Fot. Paweł Małaczewski

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do