
Nie da się ukryć, że za dwa tygodnie mamy wybory i nadszedł już najwyższy czas, aby co nieco rozejrzeć się po okolicy, aby zorientować się, na kogo głosować. Rozglądałem się tak w okolicach ulicy Czerniakowskiej i Alei Polski Walczącej w pobliżu naczepy zaparkowanej na trawniku. Przed naczepą spotkałem informatorów reprezentujących, jak mi się zdawało jedno z ugrupowań politycznych startującego do parlamentu. Foldery i ulotki specjalnie mnie nie interesują, gdyż te wciskają mi na każdym rogu a ponadto moja skrzynka na listy, jest nimi przepełniona i pęka w szwach.
Nie zaglądam do niej od dawna, ponieważ gdzieś posiałem kluczyk a większość przesyłek, odbieram w paczkomacie. Stanąłem tak trochę z boku i czekam, aż zostanę zagadany a tu nic. Trochę dziwne jak na agitatorów partii politycznej a być może to taka jakaś nowa marketingowa taktyka albo jakieś polityczne podchody. W końcu jestem na Mokotowie, a nie w jakimś interiorze czy prowincji gdzie jedynym sposobem na przekonanie do siebie wyborców, jest wieszanie na płotach banerów z podobiznami kandydatów do sejmu i senatu.
Koniec końców zostałem zagadany, jednak gadka jakoś się nie kleiła. Czułem się, jakbym próbował nawiązać konwersację z przybyszami z innej planety, co właśnie przylecieli z nieba. Nie wiem, czy czytali w moich myślach, ale z rozmowy wynikało, że szukają chętnych do nieba, a nawet gdzieś dalej. Na razie nigdzie się nie wybieram i jak na razie na naszej małej niebieskiej planecie żyje się całkiem dobrze. Zrobiłem w tył zwrot i udałem się na poszukiwanie innego komitetu posiadającego bardziej przyziemny program wyborczy.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie