
U zbiegu ulic Niepodległości i Woronicza na Mokotowie musieli interweniować wywiadowcy. Pewien wyjątkowo "niemoralny" złodziej okradł śpiącego.
Kilka minut po północy mundurowi zostali skierowani na przystanek autobusowy u zbiegu ulic Niepodległości i Woronicza na warszawskim Mokotowie w związku z informacją, że na ławce śpi mężczyzna, który jest właśnie okradany. Po kilku minutach funkcjonariusze obudzili śpiącego tam 29-latka. Mężczyzna nie umiał się wylegitymować, gdyż nie potrafił znaleźć przy sobie dowodu osobistego ani żadnych innych dokumentów. Twierdził, że chyba ich nie wziął ze sobą. Wszystkie dane podawał ustnie.
Podczas interwencji wywiadowcy zauważyli siedzącego opodal na schodach mężczyznę ubranego w ciemną kurtkę. Postanowili z nim porozmawiać, chcąc ustalić, czy może widział, kto mógł okraść śpiącego pokrzywdzonego. 40-latek twierdził, że nic mu nie wiadomo. Był jednak poddenerwowany obecnością mundurowych. Co dało podstawy do tego, żeby sprawdzić, czy nie ma nic wspólnego z kradzieżą. Chwilę później policjanci znaleźli przy nim telefon, dowód osobisty oraz kartę płatniczą na nazwisko pokrzywdzonego oraz jego telefon komórkowy.
Podejrzany powiedział, że nie ma pojęcia, jak te przedmioty znalazły się w jego kieszeni. Funkcjonariusze zabezpieczali znalezione rzeczy i zatrzymali go. Mężczyzna usłyszał już zarzuty kradzieży, za które teraz sąd może go skażać nawet na 5 lat więzienia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie