Reklama

Czy to koniec horroru lokatorów przy Kazimierzowskiej 34? Sprawę wzięła wreszcie pod lupę komisja

Tak pisaliśmy pod koniec grudnia 2016 r.: "Dla mieszkańców kamienicy przy ul. Kazimierzowskiej 34 to jest prawdziwy horror. Nie są pewni dnia ani godziny, sprawę bada CBA i prokuratura wrocławska, a końca nie widać".

W 2011 r. stało się tak, że roszczenia do tej kamienicy odkupili za psi grosz od prawowitych spadkobierców rodzice Jakuba R., który do końca 2012 r. był wicedyrektorem Biura Gospodarki Nieruchomościami w warszawskim ratuszu. Fachowcy wyceniają wartość budynku na 4-5 milionów złotych. Rudnicki natomiast podniósł czynsz lokatorom o 100 proc. I chce ich wysiedlić.

Cała ta sprawa – jak na razie – pozostaje w cieniu całej afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Na razie… Bo CBA i wrocławska prokuratura (dalej już nie było można skierować tej sprawy?) drążą od pewnego czasu temat i pewnie coś z tego wyniknie. Bo…

Rudnicki zapewnia wprawdzie, że kiedy był w ratuszu, niczego wiążącego w sprawie kamienicy nie podejmował, ale trochę to dziwne, że tak prosto i łatwo jego rodzice przejęli czyjąś własność. Ale teraz działa już bez białych rękawiczek. Żąda po prostu eksmisji lokatorów, bo ma wobec tej parceli zupełnie inne plany. Jakie? Wyjawić nikomu nie zamierza.

Sylwia Miniewska-Ornoch, jedna z lokatorek, nie ukrywa, iż jest to dramat jej życia. Razem z mężem mieszkają tu od 1968 r. Dla niej to rozbój pod ochroną prawa. Prawa? – pyta. Przychodzi facet, który pracował w ratuszu, zajmował się zwrotami kamienic, zwrócił tę na Kazimierzowskiej swojej rodzinie i teraz chce, żebyśmy się stąd wynieśli. Przecież to śmierdzi na odległość…

Dlatego że śmierdzi, sprawą zajęło się na początku 2016 r. CBA i wrocławska prokuratura. Doniesienie złożyło Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze. Sylwia Miniewska-Ornoch opowiada nam o walce o tę kamienicę, która trwa tak naprawdę od 2009 r., kiedy to wiceburmistrz Mokotowa chciał ją sprzedać w przetargu publicznym. Wówczas wszyscy lokatorzy – jak mówi pani Sylwia – „zapałali chęcią swoje lokale wykupić. Wynajęliśmy Panią Pawlak z kancelarii Kiełczewski & Pawlak i nawet nam na piśmie obiecano prawo pierwokupu, gdy kamienica stanie w kolejności do przetargu; myśleliśmy że mamy tylko czekać, gdy w październiku dostaliśmy pismo z Urzędu Dzielnicy, że do kamienicy nagle są roszczenia. Pojechałam więc do sądu, poczytałam sobie księgę hipoteczną i upewniłam się, że kamienica nie może być zwrócona, jej hipoteka była zadłużona nawet podczas okupacji. Ówczesne właścicielki, siostry, wzięły w BGK kredyt 25 000 w złocie. To było powodem zajęcia kamienicy przez Skarb Państwa w roku 1950 i jeszcze siostrunie dostały działkę przy Czosnowskiej 24, którą im zabrano w 1961 r. wyrokiem sądu, a mieszkały w lokalu nr 4 i płaciły czynsz jak wszyscy”.

W listopadzie p. Sylwia i jej mąż mieli mieć rozprawę w sprawie eksmisji, ale złożyła odwołanie od pozwu o eksmisję, sprzeciw do pozwu o zapłatę i pozew wzajemny. Odbyła się rozprawa, ale – jak nas informuje – „sędzina na Ogrodowej (siedziba mokotowskiego sądu – przyp. red.) w Sali 203 chyba nie jest uklepana przez sitwę Rudnickich. Tylko mnie dziwi, że dostaliśmy salę bez włączonych kamer i rejestracji dźwięku”.

A my nie dziwimy się podejrzliwości lokatorów z Kazimierzowskiej 34, bo wokół tej reprywatyzacji, jak i wszystkich warszawskich, narosło tyle podejrzeń, tyle ludzkich nieszczęść, że – jak mówił Wiech – głowa mała. Tyle że głowa niektórych reprywatyzatorów wcale nie taka mała. Można rzec – znowu za Wiechem – niezła kiepeła. Ktoś to wreszcie ukróci? (pw)

PS 1. Powyższy tekst opublikowaliśmy pod koniec grudnia 2016 r. W maju 2017 "Gazeta Stołeczna" dopisała pierwszą pointę: "Od końca stycznia Jakub R. oraz jego rodzice, którzy kupili wcześniej roszczenia do nieruchomości przy Kazimierzowskiej, przebywają w areszcie. Aresztowany jest też mecenas Robert N., znany przede wszystkim z najgłosniejszej afery reprywatyzacyjnej związanej z działką pod przedwojennym adresem Chmielna 70. Mają przedstawione różne zrzuty związane ze sprawami reprywatyzacyjnymi". 

 PS 2. Jesteśmy w styczniu 2018. Media podają:  "na wtorkowym posiedzeniu niejawnym komisji weryfikacyjnej zapadła decyzja o wszczęciu postępowania rozpoznawczego w sprawie nieruchomości przy ulicy Kazimierzowskiej 34. Wcześniej komisja prowadziła w tym przedmiocie postępowanie sprawdzające (...) Po wszczęciu postępowania rozpoznawczego, komisja, zgodnie z ustawowymi uprawnieniami, wystąpiła do sądu o wpisanie do księgi wieczystej nieruchomości zakazu jej zbywania oraz ostrzeżenia o toczącym się postępowaniu".

Koniec horroru lokatorów? Na to wygląda. Lokatorka tego domu, nasza korespondentka p. Sulwia Nelli Miniewska-Ornoch komentuje to na swój sposób: "Coś się dzieje, dzisiaj po raz pierwszy od 2013 sprzątnięto parter klatki schodowej..."

Fot. odkrywcawarszawy.pl, wszystkoowarszawie.pl

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do