
Taka jest szansa. Jest złodziejem niefartownym, z Mokotowa. Ukradł volvo, zamelinował, a policjanci i tak trafili na jego trop. Posiedzi teraz nawet z 10 lat. I po co mu to było?
Sam nie wie. Teraz – kiedy więzienie nad głową – czas na myślenie przeminął. Sam już to wie. Zwłaszcza że był złodziejem amatorem, bo przywiązał się do skradzionego auta, zamiast – jak to w zwyczaju u zawodowców – odstawiać do dziupli i rozebrać na części.
Niestety, wpadł na dobre, gdyż zachciało mu się w złodziejskim fachu… wielofunkcyjności! Więc… był już poszukiwany za pobicie mężczyzny w metrze, szarpanie policjantów za mundur i odpychanie „w celu zmuszenia ich do zaniechania prawnej czynności służbowej”. Ponadto ścigany był (i jest doścignięty) za wyłudzenie ponad 43 tys. złotych kredytu w banku, gdzie złożył fałszywe zaświadczenie o zarobkach. I coś tam jeszcze mu się nazbierało… Łącznie na pięć zarzutów, za które grozi mu do 10 lat więzienia. Na razie zaś posiedzi trzy miesiące – do wyroku.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie