Tak, tak… Rząd pokazał im środkowy palec. Wszystkim, z całej Polski, i tym z Mokotowa też. Bo są wśród głodujących. Lekarze rezydenci do mediów nie chcą mówić co myślą o premier Szydło, ministrze Radziwille i tym rządzie.
Żeby było jasne: oni prowadzą tę głodówkę w ramach swoich urlopów. Mają wolne, przychodzą strajkować. Ci z naszej dzielnicy też. Ze wszystkich szpitali, nie ma wyjątku.
Marta z chirurgii z jednego z mokotowskich szpitali tak mówi: – Nie strajkujemy oficjalnie, bo musielibyśmy odejść oficjalnie od łóżek pacjentów. A tego nikt nie chce. Choć pacjenci to rozumieją i wspieraja nas...
Strajk odbywa się hallu głównym Dziecięcego Szpitala Klinicznego przy Żwirki i Wigury w Warszawie. Biorący w nim udział lekarze piją tylko wodę, kawę i soki pomidorowe. Nie zamierzają ulegać jakimkolwiek złudzeniom, jak temu z piątku, gdy poproszeni zostali do premier Szydło, a wyszła Kempa i chodziło jej głównie o to, żeby strajk zakończyć.
Maciek z Mokotowa, który dołączył do protestu w piątek właśnie, o ministrze Radziwille wyraża się jak najgorzej. – Jak można nie splunąć sobie w twarz rano w lustrze – mówi – kiedy w kampanii wyborczej obiecywało się dwie średnie krajowe dla rezydenta, a teraz mówi, że nas na to nie stać? A na kilkudziesięciotysięczne pensje dla kolesi ze spółek skarbu państwa to ten rząd stać?
- To jest Trzeci Świat, ten nasz kraj – mówi Kamil z innego z mokotowskich szpitali. – Jakaś posłanka PiS w Sejmie wysyła nas w świat. Ona chyba jeszcze nie wie, że nasza wytrzymałość ma swoje granice. Za tę pogardę, za obojętność i chamstwo, które nas spotyka, możemy tej posłance powiedzieć: - Tak, w końcu wyjedziemy, jeśli nic się nie poprawi, jak tysiące naszych kolegów i przyjaciół, którzy poza Polską znaleźli godne płace i życie. Bo jest granica między osobistą ludzką godnością a sentymentem do własnego kraju.
Fot. Medonet
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie