
Bo obaj kierowcy mają coś na sumieniu. 56-letni kierowca koparko-ładowarki miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie i sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a w dodatku najechał na tył osobówki, którą z kolei prowadził 44-latek poszukiwany przez prokuraturę.
W godzinach szczytu komunikacyjnego, kilka minut po godzinie 16:00 rozradowany dobrze zakończonym dniem pracy na budowie 56-latek, bez pozwolenia właściciela firmy, wyruszył czterokołową koparko-ładowarką na ulice Warszawy. Jadąc al. Wilanowską zaparkował nagle swój pojazd na bagażniku audi. Brak koordynacji ruchowo-wzrokowej spowodowany był sporą dawką alkoholu, jaką wcześniej spożył. Kierowca osobówki, widząc, że mężczyzna, który w niego uderzył, z ledwością wysiada z kabiny pojazdu i w dodatku czuć od niego alkohol, wezwał policjantów.
Kontrolerzy ze stołecznej drogówki, którzy pojawili się na miejscu w kilka minut, uznali, że bezsprzeczną winę za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu ponosi Marcin Ż. Mężczyzna nie zachował odpowiedniej odległości od poprzedzającego pojazdu, a ponadto badanie alkotestem wykazało, że ma około 3 promili alkoholu w wydychanym powietrzu.
Kiedy policjanci sprawdzili obu kierowców w policyjnej bazie, okazało się, że 44-latek jadący audi jest poszukiwany przez warszawską prokuraturę na Woli do ustalenia miejsca pobytu. Natomiast sprawca kolizji ma dosyć bogatą przeszłość w kierowaniu pojazdami na dwóch gazach. Był kilkakrotnie karany za jeżdżenie po pijanemu rowerem i samochodem. Ostatni zakaz, jaki orzekł sąd, miał trwać 10 lat i jego koniec przypadał na październik 2018 roku.
Funkcjonariusze pobrali oświadczenie od poszukiwanego, polecając mu stawienie się w prokuraturze, a koparko-ładowarkę przekazali właścicielowi.
56-latek natomiast czeka na zarzuty niestosowania się do wyroków sądowych, kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwym i spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Grozi mu kara do 2 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów oraz grzywna.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie