
Najwięcej bezdomnych psów Straż Miejska znajduje na Mokotowie. Te dwa psiaki znalazły dom. Trafiły na dobrych ludzi. Ale trauma odrzucenia tkwi w nich nadal. Nie trzeba zbyt wielu słów, by patrząc na nie, obudzić w sobie (w jak dużej liczbie nas?) potrzebę pomocy NASZYM PRAWDZIWYM ODWIECZNYM PRZYJACIOŁOM?
Około 35 tys. zgłoszeń o bezdomnych zwierzętach wpływa co roku do warszawskiej straży miejskiej w ostatnich latach. Jest to trzeci, co do częstotliwości wpływających zgłoszeń, obszar zainteresowania mieszkańców. Najczęściej o pomoc prosili mieszkańcy z terenu dzielnic Mokotów i Śródmieście. 45 proc. interwencji podjęto w związku z psami i kotami, w większości bezpańskimi. Aż 13 proc. interwencji dotyczyło zwierząt dziko żyjących.
Dlaczego Mokotów przoduje? Tu żaden strażnik miejski nie ma śmiałości, żeby wejrzeć głęboko w naturę ludzkiej duszy. To nie jego zadanie. Ale my wglądamy…
- Mokotów jest syty. To najbogatsza, poza Śródmieściem, dzielnica Warszawy – mówi Jacek Koronowicz, psycholog społeczny. – Zwierzęta domowe często są po prostu składnikiem ostentacyjnej konsumpcji, jak telewizor, sauna, jaccuzi, samochód, willa, apartament, życie na bogato. I jak przedmioty stają się z czasem za mało wystawne. Więc podlegają zmianie. Dobrze, jeśli są odstawiane do schroniska. Niestety, w dużej części po prostu wyrzucane na ulicę, zwłaszcza gdy „nieostrożna” suka rozmnoży się ponad miarę…
Wiemy, to gorzkie i brutalne słowa, ale… Te psiaki urodziły się w czyichś domach. I te domy straciły. Zgubiły się? Zabłądziły? Może… Na szczęście, na swojej drodze spotkały ludzi, którzy postanowili je przygarnąć. Na pewno odpłacą za dobre serce swoim przywiązaniem. Na pewno…
A jak już takie psie nieszczęście spotkacie, a naprawdę nie macie możliwości go przygarnąć, zadzwońcie do Straży Miejskiej, do Referatu ds. Ekologicznych, pomogą, mamy nadzieję: 986 – telefon alarmowy. (wwp)
JAKO POINTA?
Po opublikowaniu podobnego materiału kilka miesiecy temu na naszym profilu facebookowym pojawił się wpis:
"Po 2 godzinach i kilku ponagleniach przyjeżdża Eko-patrol, który nawet nie wysiądzie z samochodu, tylko uważa, że do płochliwego, wystraszonego psa można podjechać samochodem. Jak w końcu uda się wywabić strażników z auta, wychodzą nawet bez pętli, by po jakimś czasie dojechać i zgłosić, że pies jest nie do złapania. Pozdrawiam załogę Eko-patrolu z niedzieli, kiedy razem ze znajomą i mężem próbowaliśmy odłowić psa właśnie na Mokotowie. Proszę sobie wyobrazić, że psa udało nam się złapać. W Królikarni. Bez najmniejszej pomocy z państwa strony".
No i co, Straży Miejska?
Fot. facebook
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie