
Na początek warto wspomnieć dwa słowa o tak zwanym budżecie partycypacyjnym, który w Warszawie działa od prawie dziesięciu lat. Mieszkańcy poszczególnych dzielnic zgłaszają różne, często niedorzeczne projekty, które po wstępnym zatwierdzeniu przez urzędników są wystawiane na głosowanie, w którym może wziąć udział każdy mieszkaniec danej dzielnicy. Projekty, które zdobędą najwięcej punktów, mają szansę na realizacje, bowiem czasami okazuje się, że na niektóre brakuje środków w budżecie i muszą czekać na powstanie nawet kilka lat. Tak powstają różnej maści dziwne miejsca, jak domki dla owadów, ogródki czy nawet parkingi, choć częściej te ostatnie raczej znikają, aby w ich miejscu posadzono krzaki, które zgodnie z obowiązującą modą nazywamy parkami kieszonkowymi. Budżet partycypacyjny jest dość dobrym pomysłem, jednak jest obarczony dość poważną wadą. Pieniądze przeznaczone są tylko i wyłącznie na budowę zwycięskiego obiektu a brakuje środków na jego konserwację i utrzymanie, przez co większość ciekawych projektów po kilkumiesięcznym funkcjonowaniu, znika z mapy dzielnicy. Tak właśnie się stało z plenerową czytelnią na skwerze Broniewskiego. Na pniu pozostałym po zwalonym przez burzę drzewie umieszczono specjalne szufladki na książki. Każdy mógł sobie jakąś wybrać, usiąść na ławce i poczytać, a następnie odłożyć do szufladki. Niestety jak to bywa książki, zniknęły a po jakimś czasie pień z szufladkami, został wycięty. Po plenerowej czytelni na skwerze Broniewskiego nie pozostał najmniejszy ślad. Jedyne co wiemy na pewno, że na ten cel poszły spore pieniądze. Niestety zjawisko jest powszechne i może należy zmienić nieco zasady wydawania środków finansowych z publicznych pieniędzy?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie