Reklama

Poprosił o pomoc w kradzieży auta. Nie wiedział, że rozmawia z policjantami

Kilka dni temu policjanci z Mokotowa zatrzymali podejrzanie zachowujących się mężczyzn. Wcześniej jeden z nich poprosił ich o pomoc w kradzieży.

Kilka dni temu oficer dyżurny wysłał na ul. Dominikańską nieumundurowaną załogę z wydziału wywiadowczo-patrolowego. Z informacji przekazanych funkcjonariuszom wynikało, że dwóch mężczyzn "robi coś" przy zaparkowanym samochodzie marki Nissan Pixo. 

Policjanci podjechali na miejsce nieoznakowanym radiowozem. Gdy dotarli na miejsce zauważyli, że auto ma wybitą tylną szybę i otwartą pokrywę silnika. Wspomniani mężczyźni faktycznie byli czymś zaabsorbowani. Jeden robił coś pod maską, a następnie podchodził do przypadkowych przechodniów i pytał, czy nie mają klucza, bo chciałby odkręcić akumulator. 

W pewnym momencie delikwent podszedł też do pojazdu, w którym siedzieli funkcjonariusze policji. Zapytał, czy mają klucz trzynastkę, bo "chciałby odkręcić akumulator albo kable do uruchomienia auta". Dodał, że razem z kolegą chcą odjechać wybranym autem. Zaznaczył przy tym, że kierować będzie jego znajomy, ponieważ ten był mniej pijany. Mężczyzna trzymał w rękach panel od radia samochodowego...

W końcu funkcjonariusze wylegitymowali się i zapytali, do kogo tak naprawdę należy pojazd. 

Zaskoczony takim obrotem sprawy 48-latek oświadczył, że nie wie, do kogo należy samochód. Wyjaśniał, że auto stoi w tym miejscu od długiego czasu, bez tablic rejestracyjnych. Stwierdził, więc, że nie należy do nikogo. Dlatego postanowił przyjechać w to miejsce, żeby zabrać pojazd i trochę na nim zarobić. Zabrał ze sobą kolegę, z którym przyjechał autobusem. Po czym wszedł do nissana przez tylną, wybitą szybę, otworzył maskę, żeby sprawdzić akumulator, ale był wyładowany. 

- relacjonował podkom. Robert Koniuszy na stronie KRP II.

Policjanci wylegitymowali go oraz jego 54-letniego kolegę. Obaj zostali zatrzymani i osadzeni w policyjnym areszcie. 48-latek usłyszał zarzuty usiłowania kradzieży pojazdu oraz kradzieży panelu radia samochodowego, a kolega, który mu pomagał, został przesłuchany i zwolniony. Teraz o losie podejrzanego zadecyduje sąd, który może go skazać na 5 lat więzienia.

Źródło: KRP II

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do