
Mokotowscy wywiadowcy schwytali Jacka Sz. dwie ulice dalej od miejsca włamania. Mężczyzna był ubrany na czarno, na ramieniu miał przewieszoną torbę. Starał się ukryć przed radiowozem, jednak jak widać - nieudolnie.
Tuż po godzinie 2.00 w nocy, sąsiedzi mieszkający nieopodal jednego ze sklepów mięsnych na Mokotowie, zostali obudzeni przez alarm. Natychmiast wezwano policjantów, którzy ustalili, iż ktoś wyłamał drzwi i próbował wejść do środka. Podczas, gdy funkcjonariusze z grupy dochodzeniowo-śledczej zabezpieczali miejsce, w którym doszło do przestępstwa, mundurowi przeszukiwali pobliskie ulice.
Dwie przecznice dalej wywiadowcy natknęli się na podejrzanie zachowującego się mężczyznę, który na widok radiowozu starał się schować pomiędzy blokami. W trakcie jego legitymowania Jacek Sz. nie umiał wyjaśnić, co robił o tej porze w okolicy miejsca przestępstwa. Policjanci znaleźli w jego torbie rękawiczki, latarkę, śrubokręt, scyzoryk, a także inne przedmioty mogące służyć do włamania. Dodatkowo ślady, które zostały zabezpieczone przez kryminalnych na miejscu zdarzenia, pasowały do obuwia, jakie miał na sobie 57-latek.
Zebrano wystarczające dowody wskazujące na to, iż mężczyzna mógł dopuścić się tego czynu, więc został on natychmiast zatrzymany oraz osadzony w areszcie policyjnym. W trakcie przesłuchania przyznał się do zarzucanych mu czynów. Wytłumaczył, że nie zdążył nic wynieść ze sklepu, ponieważ przestraszył go alarm. O jego dalszym losie postanowi sąd, który może skazać go nawet na 10 lat pozbawienia wolności.
Fot. pxhere.com
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie