
Rok 2050 wydaje się bardzo odległą datą nie tylko na Mokotowie, ale i ogólnie w całym mieście. Snucie jakichkolwiek planów związanych z tą datą jest raczej zarezerwowane dla literatów specjalizujących się beletrystyce związanej z tematami fantastycznymi. Jednak jest wyjątek, od tej reguły a jest nią warszawski ratusz, który wspomniał ustami swojego szefa w jednym z wywiadów, że właśnie w tym roku połowa mieszkańców Warszawy spacerkiem dojdzie do najbliższej stacji metra. Stoję tak sobie nad Wisłą ogrodzoną żelaznym płotem i drutem kolczastym i zastanawiam się jak długi, byłby to spacerek, jaki bym musiał odbyć dzisiaj, aby dojść do najbliższej stacji metra. Według map Google zajęłoby to mi to plus minus jakieś półtorej godziny i zameldowałbym się na Stacji Metra Służew.
Jeśli celem mojej podróży, a raczej wyprawy byłoby centrum miasta to w zasadzie, idąc od razu na piechotę do celu podróży, dotarłbym tam w podobnym czasie. Co prawda ulicą Kobylańską kursują dwie linie autobusowe i można nimi gdzieś dojechać nie mniej większość mieszkańców jak pracowników znajdującej się w pobliżu drugiej co do wielkości w Europie elektrociepłowni, korzysta z własnych samochodów. W 2050 roku samochodów od dawna już nie będzie i być może do tego czasu pojawi się linia metra może nie na samej Kobylańskiej, ale gdzieś w pobliżu, aby faktycznie można było do niej dojść spacerkiem? Prędzej czy później na siekierkowskich polach wyrośnie wielkie osiedle mieszkaniowe i metro byłoby jak znalazł. Pozostało jeszcze sporo czasu i wierząc w optymizm warszawskiego ratusza, trzeba liczyć, że może się uda.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie