
Ostatnimi czasy nazwy sklepów mają się nijak do tego, co jest w nich dostępne do kupienia. Dobrym przykładem jest cukiernia, w której jednak nie kupimy cukru. Za to w większości sklepów spożywczych oprócz żywności można dostać w zasadzie wszystko poprzez kosmetyki i chemię gospodarczą po różnej maści narzędzia, których nijak nie da się spożyć. Na stacji benzynowej często kupując benzynę, trzeba odstać w długiej kolejce do kasy bowiem przed nami sporo osób stoi z zakupami typowymi dla nocnych sklepów z alkoholem. Podobnie było z warzywniakiem jak od przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, zaczęto nazywać sklepy, w których można było drogą kupna nabyć warzywa i owoce. Jako że większość warzywniaków była prywatna to od połowy lat osiemdziesiątych, kiedy półki w państwowych sklepach spożywczych świeciły pustkami, asortyment sklepów zwanych warzywniakami zaczął się powiększać a owoce i warzywa zaczęły stanowić mniejszość towaru. Były to głównie czekolady i inne słodycze sprowadzane z Berlina Zachodniego, jak również papierosy. Te ostatnie w państwowych placówkach były dostępne tylko na kartki. Czasy się zmieniły a rozszerzony asortyment w warzywniakach, pozostał, a nawet, zwiększył się o nabiał i alkohol. Warzywnik, jeśli chodzi o nazwę, nie jest sklepem, tylko małym ogródkiem, gdzie uprawiane są warzywa lub owoce albo jedno i drugie. Nazywając swój sklep nie warzywniakiem, lecz warzywnikiem właściciel chce zasugerować, że w tym miejscu podstawowym zaopatrzeniem będą warzywa i owoce. Jak jest w praktyce, nie wiem, gdyż znalazłem sklep w niedzielę i był nieczynny.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie