
Nie tyle na samej Bartyckiej i Rodzynkowej, co na wiślanej skarpie nieopodal, gdzie jeden z mieszkańców naszej dzielnicy łowił sobie spokojnie ryby, dopóki nie dostrzegł… węża dość sporej większości.
Łowienie diabli wzięli, mokotowski wędkarz natomiast chwycił za telefon i powiadomił Straż Miejską. Przyjechał Ekopatrol. I – jak relacjonują jego członkowie, insp. Dariusz Młodziankowski i st. insp. Krzysztof Stefańczuk – mieszkaniec łowiący ryby wskazał im miejsce, gdzie wędkował i gdzie widział owego węża. Informacja okazała się rzetelna i konkretna. Wąż faktycznie wylegiwał się na brzegu rzeki na kamieniach, był spokojny i nie wadził nikomu. Spoglądał okiem leniwym na obu strażników, którzy bez problemu przy pomocy specjalistycznego sprzętu odłowili go i… wzięli w ręce. Jak twierdzą, być może, uciekł komuś ze źle zabezpieczonego terrarium albo ów ktoś celowo go przyniósł nad Wisłę, żeby porzucić.
Wąż boa nie protestował, kiedy Ekopatrol przewiózł go do warszawskiego ZOO, gdzie specjaliści zoolodzy potwierdzili, że dostarczony im egzemplarz to boa kubański.
Fot. Ekopatrol
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie