
Dzień praktycznie dopiero się zaczynał, gdy na ul. Woronicza na Mokotowie doszło do tragicznego w skutkach wypadku. Wstrząsające!
Był wtorek (13 sierpnia), godzina 10.30; dzień praktycznie dopiero się zaczynał. Nagle rozpoczął się ciąg zdarzeń, których nie w sposób było przerwać. Na ul. Woronicza na Mokotowie kierowca samochodu osobowego marki Ssangyong najpierw potrącił kobietę, która prawidłowo przechodziła przez jezdnię, a potem... z impetem wjechał w pobliski przystanek autobusowy.
Szybko pojawiły się dramatyczne informacje o tym, iż łącznie rannych zostało dziesięć osób, w tym dziecko. Na Woronicza natychmiast wezwano policję, duże siły straży pożarnej oraz kilka załóg pogotowia ratunkowego. Niestety, pomimo prowadzonej reanimacji, potrącona na pasach kobieta zmarła. Nie była to też jedyna ofiara śmiertelna w tym wstrząsającym wypadku. W drodze do szpitala umarła 65-latka; była to jedna z pasażerek, która czekała na przystanku na autobus... Osiem innych osób zostało poważnie rannych.
W miejscu zdarzenia nieco później zorganizowano konferencję prasową. Przemawiał Kamil Sobótka z Komendy Stołecznej Policji, który powiadomił, iż sprawcą był 45-letni obywatel Polski. W momencie wypadku był trzeźwy. Nieoficjalnie dowiedziano się, że mężczyzna około roku temu miał mieć cofnięte uprawnienia do prowadzenia pojazdów mechanicznych.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie