Reklama

Dlaczego słowo „Mokotów” może źle się kojarzyć Sławomirowi Świerzyńskiemu, liderowi Bayer Full?

Bo może... Sławomir Świerzyński, założyciel zespołu Bayer Full, może mieć z tą nazwą złe wspomnienia. Nie z samą dzielnicą, a z jej nazwą. Dlaczego?

Pan Sławomir ma trójkę dzieci – synów Sebastiana i Damiana i córkę – Nikolę. Są szczęśliwą rodziną, która razem występuje na scenie, kocha się, tym mocniej, że tak wiele przeżyła dramatycznych chwil…

Ten dramat, o którym mowa, dotyczy pierwszego z synów, Sebastiana. W 2004 r., kiedy Bayer Full i jego założyciel byli u szczytu sławy, odnosząc wielki sukces finansowy, nastąpiło porwanie. Sebastian zniknął, a odezwali się porywacze. Był taki, już nie istnieje, został rozbity, ale wówczas zagrozili rodzinie Sławomira Świerzyńskiego w sposób okrutny. Żądanie było jednoznaczne: 500 tysięcy euro okupu albo śmierć syna. Ojciec nigdy nie zwierzył się co wówczas przeżywał. Nie ugiął się jednak przed żądaniami porywaczy i zgłosił porwanie na policję.

- Wiedziałem, ze ojciec będzie mnie szukał – opowiadał po fakcie Sebastian. Wierzył w to nawet wtedy, gdy leżał w jakiejś stodole przykuty łańcuchami do belki stropowej i przysypany sianem.

To trwało kilka dni. Porywacze zgłosili się do żony wokalisty. Kazali zadzwonić na telefon syna. Podali sumę okupu i stwierdzili, że nie będą się targować. Świerzyński był jednak nieugięty. To trwało dwa dni. Chłopaka szukali wszyscy: rodzina, sąsiedzi, policja. I znalazły go… dzieci, które przyszły na orzechy rosnące wokół stodoły.

Sebastian był tak wycieńczony, że wystarczyłoby jeszcze kilka godzin bez pomocy, a przestałby oddychać. Ale miał naprawdę wielkie szczęście. Porywacze porzucili go bowiem samego i ani razu nie zajrzeli do niego. Ojciec nie chce myśleć co by było, gdyby nie te dzieci…

- Odzyskać uprowadzone dziecko – mówi po latach – to jak zmartwychwstanie. Nigdy już nie jest tak samo. Strach o dziecko zostaje w człowieku na zawsze. I gniew, bo wybaczyć się nie da.

Jego syn od wielu lat codzienne przejeżdża obok miejsca, gdzie został porwany. Dlaczego? Być może w ten sposób pokonuje swój lęk. Bo porywacze zostali ostatecznie uniewinnieni z braku dowodów. Mieszkają niedaleko Świerzyńskich. Okoliczni mieszkańcy kojarzą ich z gangsterami z Mokotowa, którzy już siedzą, bo rok temu otrzymali kilkunastoletnie wyroki. Mieli u nich – przypuszczają – terminować, żeby dostać się do ścisłej grupy. Ale na szczęście dla porwanego Sebastiana gangsterski wyczyn udaremniły… dzieci.

Fot. www.facebook.com/BayerFull

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo iMokotow.pl




Reklama
Wróć do