
Jak widzę gdzieś ludzi ustawionych w długiej kolejce do jakiegoś punktu sprzedającego wyroby garmażeryjne to mam mieszane uczucia. Zawsze przypominają mi się siermiężne czasy PRL-u gdzie ludzie, ustawiali się w długich kolejkach, aby kupić cokolwiek i najczęściej były to podstawowe produkty spożywcze dostępne tylko na tak zwane kartki. Świat się zmienił jednak kolejki, można spotkać od czasu do czasu na warszawskich ulicach. Może to świadczyć albo o jakiejś super promocyjnej cenie co jednak zdarza się stosunkowo rzadko lub jakimś zupełnie nowym i niebywale atrakcyjnym i limitowanym towarze. Jednak jak to często bywa kolejka, ustawia się do miejsca, które obsługuje wyjątkowo niesprawna, opieszała i niegramotna obsługa, która ma też poważny problem w komunikacji w języku polskim.
Widoczna na zdjęciach kolejka ustawiła się do okienka, w którym sprzedawana jest specjalność kuchni polskiej, czyli kebab. Mogłoby się zdawać, że do jednego z punktów znajdujących się na ulicy Niepodległości rzucili kebaba i ludzie ustawili się w kolejce po ten sycący i doprawiony pikantnymi sosami i niezdrowy smakołyk. Pozory jednak mylą i to zaglądający w oczy głód zmusił okolicznych mieszkańców do ustawienia się w kolejce do kebaba. Była ostatnia niedziela lipca i ludzie wrócili do miasta z urlopów a w niedzielę, sklepy są zamknięte. Kebab to ostatnia deska ratunku. Szkoda tylko, że w okolicy nie ma zbyt wielkiego wyboru tego typu lokali i aby coś zjeść, trzeba odstać w długiej kolejce.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
przecież na mokotów normalnie roomservice dowozi, nie trzeba w takiej kolejce sta ć