
Jakiś czas temu w oczku wodnym powstałym w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach zamieszkały dwa łabędzie z brzydkim czarnym kaczątkiem. Łabędź jest ogólnie lubianym ptakiem i okoliczni mieszkańcy zaglądali często nad wodę, aby sobie na nie popatrzeć i ewentualnie coś im podrzucić do żarcia. Łabędzie były wybredne nie mniej każdego spacerowicza podchodzącego do brzegu, witały z aplauzem, podpływając w jego stronę, licząc, że rzuci jakiś smakołyk. Mieszkańcy okolic Morskiego Oka są wyedukowani i doskonale wiedza, że łabędzi, jak i kaczek nie należy karmić chlebem a tym bardziej bułką. Łabędzie też to wiedzą jednak podobnie jak ludzie wiedzą też, że najlepiej smakuje zakazany owoc.
Łabędzie były karmione, a raczej dokarmiane gotowanymi bez soli warzywami a głównie drobno pokrojoną marchewką, ziemniaczkami a często też dla odmiany, aby dieta nie była zbyt jednostajna gotowaną brukselką i kalafiorem. Jednak jak przyszła jesień a tuż za nią pierwszy atak zimy do parku zaczęło przychodzić coraz mniej spacerowiczów. Bardzo rzadko zdarzało się, aby ktoś rzucił coś do żarcia łabędziom, choć od czasu do czasu byli chętni, aby przysiąść na ławeczce i delektować się pięknym widokiem stawu i pływających na nim ptaków. Jak spadły pierwsze śniegi to się okazało, że jeden z łabędzi gdzieś zniknął. Łabędzie co prawda nie odlatują na zimę do ciepłych krajów, jednak jak zrobi się im zimno, to szukają cieplejszych miejsc i przenoszą się na południe lub zachód Europy, gdzie jest znacznie cieplej. Prawdopodobnie jeden z łabędzi tak zrobił i miejmy nadzieję, że na wiosnę wróci na Mokotów.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie