Willa na dachu

Willa na dachu to ostatnio znany temat dzięki doniesieniom medialnym. W jednym z miast ktoś bowiem wpadł na pomysł, aby na dachu jednego z bloków mieszkalnych wybudować sobie nie tylko willę, ale prawdziwą rezydencję. Miała mieć kształt pełnomorskiego okrętu a na dachu, miało znajdować się lądowisko dla śmigłowców oraz pełnowymiarowy basen. Jak się okazało, blok mieszkalny nie wytrzymał ciężaru rezydencji i zaczęły pękać stropy i ściany a przybyli na miejsce biegli i urzędnicy odkryli, że rezydencja jest samowolą budowlaną i należy ją w trybie pilnym rozebrać, ponieważ zagraża bezpieczeństwu innych mieszkańców. Na Mokotowie jest nieco inaczej i wille na dachach mokotowskich budynków nie należą do rzadkości. Co ciekawe większość z nich można nabyć drogą kupna. Z zewnątrz prezentują się świetnie, jednak jak się człowiek z nimi zapozna nieco bliżej, to już nie jest tak kolorowo.

Powstają najczęściej w wyniku adaptacji niepotrzebnych już strychów w budynkach mieszkalnych. W dawnych czasach lokatorzy suszyli tam pranie a obecnie taką funkcję, ma większość pralek i strychy stoją puste a jedynymi mieszkańcami, są gołębie. Adaptacja strychów jest jednak kosztowna a inwestor, musi sprostać wielu wyzwaniom takich jak przepisy budowlane. Finalnie metr mieszkania z przerobionego poddasza lub strychu wychodzi znacznie drożej niż mieszkanie znajdujące się na niższych kondygnacjach w tym samym bloku. Teoretycznie mamy większy metraż, ale za to są też tak zwane skosy, czyli ściany pod skosem, które z drugiej strony są dachem. Okazuje się, że willa na dachu ma swój urok, choć jest znacznie mniej ustawna niż zwykłe mieszkanie. Winda często dochodzi tylko do niższej kondygnacji i trzeba latać po schodach, co czasami jest uciążliwe. Widok z okna też często jest wątpliwy i wychodzi na okoliczne dachy. Willa na dachu to fajny pomysł, ale najlepiej jak się na nią tylko popatrzy, albowiem z mieszkaniem w niej może być różnie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: