
Dziury na jezdni to stary warszawski problem, którego nie sposób rozwiązać od dziesiątek lat. Jak były tak są i pomimo prób zrobienia porządku większość z nich spełza na niczym. Sezon na dziury w jezdni zaczyna się na przełomie zimy i wiosny. Mokotów jest jednak wyjątkiem potwierdzającym regułę i tutaj sezon na dziury trwa przez cały rok, a szczyt przypada nie na początek wiosny a na początek zimy. I nie są to jakieś drobne ubytki w asfalcie a konkretne wielkie dziury z prawdziwego zdarzenia. Mokotów słynie z tego, że całe ulice są w tak złym stanie, że można przyjąć, że w zasadzie są nieprzejezdne. Oczywiście dziury to nie wszystko a ich doskonałym uzupełnieniem są koleiny. Jednak o koleinach poświęcę oddzielny artykuł i w tym skupię się na samych dziurach. Dziury w poważnym stopniu ograniczają wolność mieszkańców Mokotowa a dokładnie wolność wyboru.
Mogą sobie nabyć drogą kupna w zasadzie dowolny samochód pod warunkiem, że będzie to samochód terenowy. Samochód sportowy z obniżonym zawieszeniem nie ma racji bytu i zostanie zniszczony po kilku dniach. I na nic się nie zda wolna jazda przy zachowaniu maksimum ostrożności. Problem nie dotyczy tylko kierowców, ale również pieszych. Przechodząc przez ulicę, można wpaść w dziurę i skręcić lub nawet złamać nogę. Teoretycznie za uszkodzony samochód lub uszczerbek na zdrowiu powinien zapłacić gospodarz drogi, jednak jest to tylko teoria i dochodzenie swoich praw w większości przypadków kończy się fiaskiem. Przed nami wybory samorządowe i być może dziurawe ulice staną się argumentem politycznym dla ugrupowań zabiegających o głosy mieszkańców. Choć jak to w życiu bywa, jak zawsze się skończy na obiecankach cacankach a dziury jak były, tak będą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie