
Ludzie od dawien dawna lubili sobie strzelać w Sylwestra , a zwyczaj ten sięga, starych czasów średniowiecznych, kiedy to mądrzy chińscy naukowcy, wynaleźli proch. I co ciekawe nie wymyślili go do strzelania z armat czy muszkietów a celu wypuszczania pod niebo fajerwerków przy każdej możliwej okazji. Ta ciekawa tradycja strzelania na wiwat przetrwała do naszych czasów i jest praktykowana do dzisiaj podczas uroczystych obchodów wybranych świąt państwowych. Część mieszkańców Mokotowa w dalszym ciągu jest hołdowana, choć niestety strzelanie jest dozwolone prawem tylko w Sylwestra i Nowy Rok, jeśli chodzi o miejsca publiczne. Tradycja strzelania w Sylwestra przez warszawiaków ma długą tradycję, choć nie zawsze środki pirotechniczne były tak łatwo dostępne. W czasach PRL-u mnożna było kupić tak zwane kapiszony i korki, przy pomocy których, jak i atrapy pistoletu można było sobie trochę postrzelać. Strzelały głównie przedszkolaki, ponieważ nieco starsza młodzież wolała nieco więcej huku co wbrew pozorom, wychodziło znacznie taniej.
Najpopularniejsze było strzelanie z karbidu, który można było wycyganić od pracowników okolicznych fabryk. Wystarczyła puszka karbid i trochę wody. Techniki strzelania nie będę opisywał, ponieważ można znaleźć to w internecie nie mniej wytrawni strzelający, potrafili narobić sporo huku. Były też inne sposoby jak strzelanie z odpowiednio skręconych śrub napełnionych siarką z oskrobanych zapałek tak zwanych szturmówek. Po transformacji ustrojowej w sprzedaży głównie na bazarach pojawił się kolosalny wybór środków pirotechnicznych o mocy, której strzelający z karbidu czy kalichlorku nie mogli nawet marzyć. W latach dziewięćdziesiątych w dobrym tonie było wrzucenie kilku petard hukowych pod zaparkowane samochody, kiedy po eksplozji włączały się samochodowe alarmy. Obecnie strzelanie nie jest już tak modne, choć nadal ma swoich zwolenników. Ja osobiści po wieloletniej praktyce od jakiegoś czas jestem niepraktykujący w tej dziedzinie, choć jak przystało na zabawę w Sylwestra, lubię sobie strzelić, z tym że kielicha, a nawet i więcej. W telewizorze obejrzę, jak strzelają w Londynie, Paryżu czy w Nowym Jorku. W Warszawie już od dawna nie ma obchodów związanych z powitaniem Nowego Roku i jedyne co nam pozostało to mieć nadzieję, że kiedyś się to zmieni. Do siego roku!
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ja się na tym zupełnie nie znam, ale wielu bardzo mądrych ludzi wielokrotnie mówiło coś w tym temacie, do tego gdy wspomnę lekturę Biorąc prawa poważnie - Dworkina: Sąd Warrena, Lord Devlin, segregacja rasowa na wydziałach prawa, no właśnie: policja, prawo. Nie rozumiem. Bo rzeczywistość jakby przeczy temu, co tylu ludzi - dałoby się przysiąc, że mądrych - zawsze mówiło. A przecież jest tylu wybitnych czarnoskórych: wybitni pisarze, naukowcy, artyści, politycy, ludzie świetnie wykształceni, zajmujący bardzo odpowiedzialne stanowiska. Z drugiej strony biała rasa: ilu tu ludzi w ogóle nie wykształconych, świadomie wręcz wybierających ignorancję, gotowych wybierać mało ambitną, niezwiązaną z żadną istotą odpowiedzialnością pracę, byle zarobić, a jak już się zarobi, to żeby ten pieniądz pomnożyć, poza tym nic, a przecież biała rasa. Czarnoskórych też jest wielu bardzo bogatych, ale są też wybitni intelektualiści, ludzie żyjący wiedzą, edukacją, kulturą, znakomici ludzie, genialni, wspaniali. A tutaj - biała rasa, a jednak tak często skrajna ciemnota intelektualna, gdzie tu kaganek i światło edukacji, zero ambicji, zadowolić się byle czym, edukacja? męczy i się nie chce, lepiej zarabiać w łatwiejszy sposób - kultura? dno, szambo, przemysłowo kreowana plastikowa estetyka, zbyt trudna może dla czterolatka, ale sześciolatek już się czymś takim nudzi i narzeka. Co z tą białą rasą? Przecież tylu mądrych ludzi mówiło. A czarnoskórzy? W takich USA - znakomici prawnicy, lekarze, wyśmienici dziennikarze, publicyści - czarna rasa, nie sposób zaprzeczyć - niesamowici ludzie, a nie jakaś tam degrengolada umysłowa, analfabetyzm wtórny do tego stopnia, że wręcz pierwotny, pilocik, odmóżdżenie w TV, on nie czyta, jego to męczy, on nie widzi w tym sensu: pieniędzy mu daj i dużo lubieżnych przyjemności, a jednak biała rasa. Zwykły matoł, niedouczony prostak i prymityw, a przecież biała rasa. A czarnoskórzy: tak wielu ludzi solidnie wykształconych, oni czytają książki, poważną prasę, mają zainteresowania, potrzeby duchowe, kulturalne... Nie pojmuję tego