
Kilka lat temu jeden z mieszkańców warszawskich Bielan wybrał się wieczorem na robotę i aby nie zostać zbyt szybko rozpoznanym przez służby, naciągnął na twarz kominiarkę. Został rozpoznany i pojmany bardzo szybko i to wcale nie dlatego, że ktoś mu zdarł kominiarkę, ale dlatego, że miał na sobie krótkie portki a na łydce piękny kolorowy sporej wielkości tatuaż, który przedstawiał logo jednego z najbardziej rozpoznawalnych warszawskich klubów piłkarskich. Podobnie rzecz się ma z nieznanymi sprawcami na Mokotowie, którzy bezczeszczą i niszczą elewację budynków, malując na nich bazgroły mylnie nazywane graffiti. Nieznani sprawcy z Mokotowa popełnili ten sam błąd i obok wspomnianego napisu umieścili w kółku literkę „L” będącą znakiem rozpoznawczym tego samego wspomnianego powyżej piłkarskiego klubu.
W ten sposób nieznani sprawcy z Mokotowa stali się całkiem znani i ustalenie ich tożsamości a co za tym idzie ujęcie i obciążenie kosztami remontu, powinno być tylko kwestią czasu. Tuż obok kibice znajdującego się na Mokotowie klubu sportowego również podpisali się jako autorzy i też nie powinno być raczej problemu z ich odnalezieniem. Wystarczyłoby trochę chcieć i zadać sobie trochę trudu wysyłając kilka urzędowych pism z wezwaniem do zapłaty i zapewne szybko znaleźliby się chętni, aby odświeżyć fatalnie wyglądającą elewacje. Zamalowane bazgroły też nie wyglądają słabo nie mniej znacznie lepiej niż to, co jest w tej chwili. Jak widać samo posadzenie krzaków przy ścianie budynku, niewiele pomogło. A może nie trzeba było ich obcinać tylko dać im swobodnie rosnąć?
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie