
Każdy, kto, choć troszeczkę interesuje się polityką a w tym polityką samorządową, zna jedno z wyborczych haseł, jakim jest slogan, że nikt ci tyle nie da ile polityk, obieca przed wyborami. Coś w tym jest i tak jakoś ucichły wszystkie tematy, które były podnoszone przez ostatnią kadencję w sprawie Strefy Czystego Transportu czy rozszerzenie o kolejne kwartały mokotowskich ulic Strefy Płatnego Parkowania Niestrzeżonego. Nie przysparzają one popularności to lepiej je chwilowo zakopać. Temat powróci albo i nie powróci po wyborach, które odbędą się w kwietniu i wszystko zależy od tego, kto będzie zarządzał dzielnicą przez kolejne pięć lat. Pomijając powyższe tematy, jest wiele innych ważniejszych tematów, które pomimo obietnic nie są rozwiązywane nie tylko przez ostatnią kadencję, ale od wielu dekad.
I wcale nie chodzi o brak ścieżki rowerowej na ulicy Puławskiej, która prędzej czy później powstanie kosztem wielu miejsc parkingowych, czy inne z sufitu wzięte pomysły, ale o problemy związane z życiem codziennym mieszkańców. Jednym z nich są, wystawione na mokotowskie ulice kontenery na śmieci, przez co ulice zmieniają się w śmietniki. Przedwyborcze obiecanki nie obejmują również tak zwanych graffiti, jakimi przez wandali upstrzone jest praktycznie całe miasto. W lipcu ubiegłego roku warszawski ratusz zapowiedział rychłe rozwiązanie tego problemu i jak zawsze na zapowiedziach się skończyło. Mokotów coraz bardziej przypomina getto i powoli zamienia się w slumsy. Zamiast poprawy jest coraz gorzej. I nic nie wskazuje, aby cokolwiek w tej sprawie zmieniło się na lepsze.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie